sobota, 28 grudnia 2013

doskonałość

Lila jest aniołem do pewnego momentu. Anielskość Lili kończy się, kiedy zaczyna się ubieranie. Wówczas Lila awanturuje się w nieziemski sposób. Niby powinniśmy się do tego przyzwyczaić, ale jej natręctwa są coraz bardziej męczące. Nie tylko sama wybiera stroje do przedszkola i na wolny dzień, ale do rangi problemu urasta dotknięcie ubrania, które ma danego dnia założyć. Jest skażone i nie zostanie przez nią ubrane....
Pierwszy ranek w górach. Lili robi awanturę o getry, koszulke, nie mówiąc o bluzie. eSBek wściekły. Lili krzyczy i płacze. Patrzy na mnie i przez łzy mówi:
- Nie mam dziś doskonałego humorku...

piątek, 27 grudnia 2013

Czarek kontra Marek

Jedziemy w góry. eSBek - dla naszego komfortu - wymienił się na większy samochód z Cezarym G. - kolegą z pracy. Wyjeżdżamy z T. - dziewczyny z Babcią z tyłu auta. Babcia pyta eSBEka co to za marka samochodu? Na co Lili krzyczy: to nie Marka samochód tylko Czarka!!!

Santa Babcia

Jak co roku na Święta dotarła do nas Babcia. Pomijając wszystkie pyszności jakie przygotowała, uwagę w tym świątecznym czasie przykuło spanie. Babcia w tym roku spała z Lilianą. Pewnej nocy podczas przygotowywania się do spania, Tysia poprosiła mnie o Biszkopta. Podałam jej, na co Lili mówi:
- Ja chce dziś Biszkopta!
Ja: Lili, ale Ty śpisz z Babcią.
L: Ale Babcia nie mruczy!!!

niedziela, 24 listopada 2013

uczennica

Pracujemy z Tysią w jednym pokoju. Ja układam pytania do świadków na jutrzejszą rozprawę, Tysia odrabia zadania domowe. Coś jej przestało iść. Wściekła nagle mówi: Zapytaj tych swoich świadków dlaczego szkoła jest taka głupia!? Po czym odwraca się na krześle w stronę biurka i mruczy:
O Matko... I trzeba tak się męczyć aż do gimnazjum.

Hmm, nie skomentowałam. Mam nadzieję, że nie rozumie, że gimnazjum to nie koniec jej edukacji. Albo... ja nie jestem tego jeszcze świadoma.

niedziela, 17 listopada 2013

brak słów

Tysia mędrkuje. Tak mędrkuje, że ja wysiadam...

Parę dni temu, wieczorem wrzuciłam sajgonki do wanny, w pianę. Po parunastu minutach zabawy weszłam do łazienki i poprosiłam, żeby się umyły. Wróciłam po kolejnych paru minutach, Lila cała w pianie, a Tysia tylko od połowy w dół. Więc mówię do Tysi:
- Tysiu, umyj szyjkę.
- Ale ja umyłam szyję!
- Nie, nie umyłaś. Masz sucha. Proszę Cię umyj szyję.
- Ale ja się myłam!

Dokładnie taka sama historia powtórzyła się przy klatce piersiowej, pachach i uszach. Resztkami cierpliwości pytam:
- Tysiu, czemu Ty kwestionujesz wszystko co do Ciebie mówię? Czemu Ty się ze mna wiecznie nie zgadzasz.
- Nieprawda mamo. Zgadzam się, że się z Toba nie zgadzam.

Dziś z kolei Tyśka od rana się awanturuje. Po naleśnikach poprosiłam sajgonki, żeby dokładnie umyły ręce. Tysia wypadła z łazienki dziwnie szybko. Zapytałam czy umyła raczki mydłem. Potwierdziła. Poprosiłam, żeby dała mi powachać. Popatrzyła na mnie i stwierdziła, że jednak poprawi te raczki. Pytam ja:
- Tysiu, i co ja mam z Toba zrobić?
A ona na to:
- Takie coś z takim czymś, ale bez takiego czegoś.
I poszła...

sobota, 16 listopada 2013

Złota rybka

Dziś eSBek zapytał sajgonki, czego zażyczyłby sobie od złotej rybki.

Tysia: żeby wojny nie było na świecie, żebyśmy więcej czasu spędzali razem, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Po czym stwierdziła, że jakby miała czwarte życzenie to chciałaby codziennie do końca życia jeść tyle gałek lodów ile ma lat.

Lila: żeby mogła pomalować sobie paznokcie prawdziwym lakierem, żeby miała prawdziwe lusterko, żeby miała chuda Moro Kadenzę.

Dzieci tych samych rodziców, wychowywane w bardzo podobny sposób. Niech nikt mi nie mówi, że dziecko rodzi się carte blanche.

środa, 6 listopada 2013

samotna dziewczynka

Wczoraj wyjeżdżałam do Warszawy przeprowadzić warsztaty. eSBek był wyjechany, więc o 7 siedziałyśmy już z sajgonkami w samochodzie, zajechałyśmy po Agnieszkę i pojechałyśmy w pierwszej kolejności do szkoły. Wyszłam z samochodu z Tysią, zaprowadziłam ją do szkoły. Lili z Agą zostały w aucie. Wróciłam, pojechałam do przedszkola i zaprowadziłam do budynku Lili. Wracam a Aga mówi:
- Wiesz co mi Lili opowiedziała jak zostałyśmy same?
- ???
- Mówi: Wiesz ciocia, co się wczoraj zdarzyło. Wczoraj po południu - a było już późno - w przedszkolu zostali tylko sami chłopacy i jedna dziewczynka. I tej dziewczynce w ogóle nie podobało się, że jest sama z chłopakami. I nie miała się z kim bawić. I wiesz co ciocia? Tą dziewczynką byłam ja.

wtorek, 29 października 2013

cztery cukierki

W piątek byłam z Lili u lekarza. Po osłuchaniu, na koniec wizyty miała poczęstować się cukierkami. Wzięła 4 cukierki. Dwa żółte i dwa zielone. Wyszłyśmy od pani doktor, wsiadłyśmy do samochodu i jechałyśmy do domu.  Patrzę na Lili a ona trzyma cukierki w rączkach. Pytam dlaczego nie je tych cukierków. Na co Lili:
- Zawiozę do Tysi, zjemy razem. W jednej rączce mam dla Tysi, w drugiej dla siebie.
- Acha.
I Lili kichnęła, po czym mówi:
- Mamo, ojej jeden cukierek mi wypadł! Z rączki Tysi! Tysia będzie zła...
I milczy. Po chwili:
- Już wiem. Mam trzy cukierki zjem jednego. Będę miała dwa - jeden dla Tysi i jeden dla mnie. I zjadła.

Jadąc do domu zajechałyśmy do apteki. Po wyjściu, wkładałam Lili do fotelika i dostrzegłam "zgubionego" cukierka. Powiedziałam:
- Popatrz Lili. Znalazłam cukierka.
- Ojej!!! Znów mam trzy cukierki.... Już wiem, zjem jednego!

niedziela, 20 października 2013

bunt prawie ośmiolatka

Ostatnio często słyszymy z eSBekiem, że jesteśmy bez sensu. Słowa te padają z ust Tysi, która bardzo emocjonalnie podchodzi do wszelkich zdarzeń w domu. Jak tylko coś dzieje się nie po jej mysli, słyszymy:
- Rodzice są bez sensu! Wy jesteście bez sensu! Jesteście durni!

Od najmłodszych lat Tysia się buntuje, walczy. Wojuje z życiem na każdym kroku. Nie ważne, czy słusznie czy nie słusznie. Byle być bojowniczką. Jak była młodsza, śmialiśmy się z eSBekiem, że zapakujemy ją w paczkę i wyślemy na Bliski Wschód. Teraz daje nam w kość. Mała, niezależna istotka. Musimy dać radę akceptować ją taką jaka jest. Bo jest nasza.

spotkanie

Dziś mieliśmy spotkanie rodzinne. Ośmioro kuzynostwa szalało do późnych godzin wieczornych. W związku z tym zrezygnowaliśmy z łyżew. W drodze powrotnej Lili przypominała sobie, że mieliśmy być na lodowisku. Nieposieszona powiedziała:
- Tato! Ja naprawdę chciałam dziś się spotkać z lodem!

niedziela, 15 września 2013

"Wiersz o tym, że każdy mężczyzna musi się do czegoś przyznać" Artur Andrus

Dziś Tysia słowami Andrusa zwróciła się do swojego ojca, mówiąc:
Wiesz tato, każdy mężczyzna musi się do czegoś przyznać. Przyznaj się, że wyjadasz nam słodycze.

początek roku

Tak na początek roku szkolnego chciałam napisać o jego zakończeniu w czerwcu.
Po tym jak Tysia otrzymała pierwsze w życiu świadectwo, odleżało ono trochę w teczce na biurku. Około sierpnia Tysia wzięła tę teczkę, spojrzała na świadectwo i powiedziała do mnie:
- Wiesz mamo, nie wierzyłam, że mi się uda...
Tysia przeszła pierwszą klasę migiem. Nie pomyślałam przez chwilę, że może mieć takie myśli.
Ach te dzieciaki.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Lili czterolat

Pojechaliśmy z Lili do Poddąbia na wakacje z jogą. Było nieptrzeciętnie. No i Lila podczas wyjazdu skończyła 4 latka. Jednego z wieczorów podczas kolacji podeszła do naszego stolika Zuzia, lat prawie cztery. eSBek akurat poszedł po dokładkę. Lili pokazując na krzesło eSBeka mówi do Zuzi:
- Możeś tu usiąść. Tu siedział mój tata. Ale plawie już skończył jeść. Mój tata jest miły, wieś? Tylko czasami się wygłupia, mówi głupotki.
Przyszdł eSBek i mówi:
- Cześć Zuza. Podsiadłaś mnie. Ale to nic. Ja już prawie skończyłem.
I usiadł obok.  Patrząc na Zuzię zapytał: A czy to prawda, że Zuzia to ładna buzia?
Na co Lili spoglądając na koleżankę: No właśnie o tym mówiłam....

Tysia i NY

Dnia 13 sierpnia o godzinie 13:45 Gate 13 z lotniska Okęcie Tysia wraz z babcią wyleciały do NY, w którym zamieszkuje mój Brat. Wracają w czwartek 29 sierpnia. Bardzo tęsknię za Tysią.
W dzień wylotu nie zasnęliśmy z eSBekiem do momentu, kiedy nie mieliśmy pewności, że dziewczyny już wylądowały. Miały być na miejscu o 22:45 naszego czasu. O 23 nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Brata. Pytam o dziewczyny a on na to:
- No wylądowały. No są jeszcze. Ale mamę deportowali za sok z aronii a Tysię za powszechny terroryzm.
Sok z aronii dotarł do Brata, a Tysia obecnie szaleje w NY (z łosiem oczywiście).   

sobota, 10 sierpnia 2013

babskie zawodowe rozmowy

W zeszłą niedzielę siedziałam przy stole już po śniadaniu. Tysia siedziała naprzeciw i przyglądając mi się uważnie zapytała, co mi jest. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że trochę się stresuję bo we wtorek będę występowała przed Sądem Najwyższym. A Tysia na to:
- Mamo, a co to jest ten Sąd Najwyższy.
Ja: To miejsce, w którym są ludzie - sędziowie, którzy mają ogromną wiedzę i będą oceniać to co napisałam.
T: Aaaa. A ile jest Sądów Najwyższych w Polsce.
Ja: Jeden.
T: Wiesz mamo. Ja pamiętam jak miałam klasówkę z angielskiego to też się strasznie stresowałam, ale jak już dostałam kartkę to pomyślałam: Dasz radę Tysia! Uwierz w siebie! I pamiętasz jak dobrze mi poszło.
Ja: Pamietam.
Po czym Tysia patrząc na mnie pokrzepiająco rzekła: Dasz radę mama! Tylko musisz uwierzyć w siebie!!!!

Jak już wróciłam we wtorek z Warszawy, Tysia przybiegła do mnie i krzykęła: Miałaś rację mamo!!! Tata mi powiedział, że miałaś rację przed tym Sądem Najwyższym.

I ta radość mojego siedmiolata i przecudna wiara, że pomogło swojej mamie, była bezcenna!
 

sprzedaż auta i siostrzana miłość

Pewnego czerwcowego dnia sprzedawaliśmy samochód, po który popołudniu miało do nas przyjechać małżeństwo. Tysia tego dnia była wyjątkowym łobuzem. eSBek przy wspólnym obiedzie powiedział jej, że niedługo przyjdzie do nas Pan z Panią i oddamy ją do nich. Dzieci, które nie zachowują się jak zuch trafiają do tych Państwa i po dwóch tygodniach stają się aniołkami. Sajgonki nie uwierzyły i po obiedzie pobiegły na dwór pobawić się z sąsiadką Martyną i naszymi zwierzakami. Po jakimś czasie usłyszeliśmy rumor na zewnątrz. Z relacji Państwa, którzy przyszli do nas kupić auto poznaliśmy taki oto przebieg zdarzeń.
Pan Z z Panią Y wchodzą do nas na podwórko. Podbiega do nich Lili i pyta Pana Z:
- Czy Pan przysiedł do mojego taty???
Z: Tak.
Lili patrzy na Panią Y i pyta:
- Czi Pani prziszła do mojego taty?
Y: Tak.
Na co Lili: To mojego taty nie ma w domu!
Po tym jak Państwo nie uwierzyli i dalej zmierzali w kierunku drzwi, Lili zaczęła biec w stronę Tysi i krzyczeć:
- Tysia uciekaj!!!! Przyszli po Ciebie!!!!

sobota, 15 czerwca 2013

kalendarium maj - czerwiec 2013

Muszę to napisać, bo nie ogarniam.
Marzę o wolnym weekenddzie, żeby pobyczyć się w domu i nic nie robić.
A tu każdy dzień obfituje w atrakcje.
Zaczęło się niewinnie od długiego weekendu majowego, który spędziliśmy w Rabce Zdroju z uwagi na ślub i wesele Katarzyny K.
Dwa tygodnie później była komunia Szymona B. w Toruniu.
26 maja - Dzień Matki - sajgonki zabrały mnie na obiad i lody.
27 maja - Dzień Matki u Lili w przedszkolu.
28 maja - Dzień Matki u Tysi w szkole.
31 maja impreza urodzinowa Barbary B.  i Gabryieli M. w Toruniu.
1 czerwca - Dzień Dziecka
2 czerwca - Dzień Dziecka - całodniowa impreza integracyjna organizowana u eSBeka w firmie
3 czerwca - Dzień Dziecka u Tysi w szokole - dzieciaki pojechały na Barbarkę
4 czerwca Tysia zdała egzamin na kartę pływacką.
5 czerwca - Dzień Dziecka u Lili - poszli poszaleć w kulkach
6 czerwca - Koncert Beatlesów u Tysi w szkole, dzieciaki - 1,2 i 3-klasiści stworzyły niebagatelny zespół pod okiem ostrego Pana Marka. Tysia największe przeboje grała na dzwonkach chromatycznych.
9 czerwca zostałam dumną Matką Chrzestną Jakuba Franciszka S. Uroczystość odbyła się w przeuroczej miejscowości Sierpnica w Górach Sowich. Pojechaliśmy we trójkę. Tysia została u kuzynostwa w Małej Nieszawce.
11 czerwca o 6.30 Tysia wyjechała na pierwszą szkolną wycieczkę - do łeby na dwa pełne dni.
Wróciła i jakby wydoroślała. Zmierzyłam ją. Ma 134 cm wzrostu.
13 czerwca zdała egzamin na biały pas w karate.

Dziś jest 15 czerwca  - sobota - Tysia, Lili i ich przyjaciółka 9-letnia Martyna postanowiły zamieszkać w garażu. Był to wyraz buntu na brak zgody rodziców na nocowanie Martyny u nas. Dobre chociaż to, że posprzątały garaż.

Lila - amatorka wszelkich owadów - zachwycała się pająkami w garażu, czego nie mogły przetrawić starsze dziewczyny i ostatecznie postanowiły spać w domach. Umówiły sie jutro na 9 nastawiając budziki na ranne godziny.

Lila z kolei znalazł wija. Zapakowała go do pudełka zbieraczy owadów. Nie mogę pominąć, że już wieczorem  - położyła go w tym pudełku na poduszkę i  przebrana w piżamkę zaczęła grać mu na flecie. Nie wiem - może myślała, że to kobra.

To oczywiście i standardowo nie wszystkie wydarzenia dzisiejszej soboty. Ale reszta pozostanie milczeniem:) 

17 czerwca - Tysia o 4.30 wyjeżdża na 4 dniową wycieczkę do Murzasichle.

eSBek cały tydzień planuje być w delegacjach. A ja standardowo będę łączyć co najmniej dwa etaty.

W środę 19 czerwca na dwa dni przybywa do nas Barbara B. Jej rodzice też szaleńczo próbują ogarnąć wszelkie zdarzenia w ich życiu zawodowym i rodzinnym (oprócz Barbary B. jest jeszcze 3 chłopaków).

Trzymam kciuki for all of us.

Poniżej aktualny ulubieniec Lili.

niedziela, 26 maja 2013

dzień matki

W poniedziałek Lili przychodzi z przedszkola i mówi:
- Wieś mamo, dziś w psiedśkolu był dzień matki!
Patrzę na nią z przerażeniem myśląc, że znów zapomniałam o jakimś wydarzeniu związanym z sajgonkami. Ostatnio nie byłam na zebraniu w związku z wycieczką do łeby. Dobrze, że niechcący ktoś mnie uświadomił, że takowe było, więc wydobyłam z tego kogoś informacje.
We wtorek zapomniałam odebrać Tysię z basenu. eSBek ją zawiózł, wrócił do domu z Lili, a ja wracając z kancelarii miałam ją odebrać. Zreflektowałam się dopiero jak zobaczyłam, że jej nie ma w domu. 
Po powrocie z przedszkola w środę Lili mówi:
- Wieś mamo, dziś w psiedśkolu był dzień matki!
Zamurowało mnie.
W czwratek otrzymałam od Lili zaproszenie na Dzień Matki na poniedziałek 27 maja. Ufffff.
Następnie Lili mówi:
- Mamo, a dziś w psiedśkolu był dzień matki!

Trzylaty codziennie intensywnie ćwiczą.

czwartek, 23 maja 2013

olej

Po powrocie ze szkoły do domu pytam Tysię, czy ma coś zadane. Tysia mówi, że musi swoje imię i nazwisko napisać na jednej stronie zeszytu tyle razy ile się zmieści. Więc pytam Tysię dlaczego. A ona na to, że dziś się podpisała i zrobiła mały błądzik. Więc pytam czy w imieniu czy w nazwisku. Na co Tysia odpowiada, że w jednym i w drugim.  Więc mówię Tysi, że przecież to wstyd robić błąd we własnym imieniu i nazwisku i pytam dlaczego tak się stało. Na co Tysia:
- Zabrakło mi dziś oleju w głowie.
Ja: Jak to zabrakło?
T: A tak to. Przed napisaniem imienia i nazwiska napisałam mały teścik z angielskiego i zużyłam cały olej w mojej głowie na ten teścik. I potem to już robiłam same błędy.

niedziela, 19 maja 2013

plastusiowy pamiętnik

Tak sobie obserwuję tę naszą Tysię i dostrzegam totalnie niezależną osóbkę z niezłym charakterkiem. Nie wiem, czy nie za szybko na negację świata, ale Tychula ostatnio przeżywa szturm takich emocji. Najbardziej objawia się to w lekturach. Z pierwszą poszło całkiem, całkiem. Tysia posłusznie przeczytała "Jak Wojtuś został strażakiem". Ale później z Frankiem i Lili naigrywała się twierdząc, że lektura jest głupia. Wczoraj zaczęłyśmy czytać "Plastusiowy Pamiętnik". W pierwszej kolejności Tysia ominęła cały akapit pierwszego rozdziału pt.: "Dlaczego nazywam się Plastuś". Na moje pytanie, dlaczego nie przeczytała kilku pierwszych zdań odpowiedziała, że przecież wiadomo, dlaczego nazywa się Plastuś. Czytając dalsze losy plastelinowego ludka nasz pierwszoklasista stwierdził, że książka jest DZIECINNA.
Takiego dużego mamy szkolniaka.  

sobota, 27 kwietnia 2013

stempelki

Piątek rano. Przed szkołą i przedszkolem. Tysia standardowo wstała i urzęduje. Słyszę, że towarzyszy jej Lila. eSBek w delegacji. Ja nie mogę zwlec się z łóżka. Nagła cisza zaczęła mnie intrygować. Brak Biszkopta w moim łóżku i Loli w salonie, również. Wyszłam z łóżka i nakryłam Lili w ciemnej łazience z kubkiem wody. Pytam po co jej tej kubek z wodą, a ona w nogi do pokoju sajgonek. Poszłam tam za nią. Lola z Biszkoptem siedzą karnie obok krzesełka Tysi. Patrząc na przygotowane na biurku różnokolorowe plakatówki, pytam Tysię, co się dzieje. Tysia zgodnie z prawdą odpowiada, że będą robić kolorowe stempelki z łap zwierzaków.
Bony, jaka ja byłam szczęśliwa, że wstałam. Mogłam się przecież obudzić w rzeczywistości, w której jako jedyna słuszna znajduje się podłoga w wielobarwne łapki zwierzaków.

czwartek, 25 kwietnia 2013

kupa

Lili siędzi w toalecie i mówi do mnie:
- Mamo, wiesz, że kupa jest dziewczyną?
Ja: Kupa? dziewczyną?
L: Tak, bo KU-PA. AAA - dziewczyna!

Zrozumiałam. Kilka dni wcześniej tłumaczyliśmy Tysi rodzaj żeński, męski i nijaki. Lili się przysłuchiwała. Najpewniej z żeńskiego zrobiła "dziewczynę".

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

w tym roku się udało

Jak co roku na Wielkanoc szukaliśmy łosi w Biebrzańskim Parku Narodowym. I tym razem udało się nam!!! Wczoraj wracając z Karczmy Dobarz spotkaliśmy 4 ŁOSIE. 2 małe łoszaki z klępami. I widzieliśmy 2 lecące bociany - na szczęście podobno. Pomijam nadzwyczajny fakt, że w te Święta śniegu po kolana i wciąż pada. Wczorajsza wojna na śnieżki wywołana przeze mnie ofensywą na babcię Ircię, skończyła się kilkukrotnym atakiem sajgonek na eSBeka.

Pomimo aury bożonarodzeniowej, bronimy tradycji wielkanocnej. Pisanki w tym roku wyszły przednie:)

logika trzylata

Dziś rano Lili patrzy na eSBeka i ze śmiechem mówi do niego: Uno! Uno!
S: Lili a co to jest UNO?
L: To zając po agielsku.
S: Nie Lili, to jeden po włosku.
L: A Ty masz włosy i też jesteś włoszem!

piątek, 29 marca 2013

chwila

Dziś dostałam od Tysi laurkę wielkanocną - wycięte z szarego kartonu serduszko, a na nim naklejony żółty kurczaczek i kolorowa rybka (?). A w środku życzenia:

"Dla mamy, ktura jest naj kochaną mamom na śfiecie".

Dla takich chwil warto żyć.

czwartek, 28 marca 2013

duch i wyrzut sumienia

Wczoraj wieczorem.
Tysia: Mamo, zagrasz ze mną w UNO?
Ja: Ok, ale później.
Kilka chwil później Tysia ostentacyjnie przyszła do kuchni, wzięła UNO i powiedziała, że zagra w salonie z duchem.
Pogrążona jakąś robotą, usłyszałam i zignorowałam końcówkę jej wypowiedzi. Po jakiś 10 minutach dopadł mnie WYRZUT SUMIENIA. Zawołałam Tysię, żeby przyszła, zrobię z nią dwie partyjki. Po czym słyszę głos dobiegający z salonu.
- Dobra idę! Bo już mi się znudziło grać z duchem!

środa, 27 marca 2013

związek partnerski

Dziś przy śniadaniu ponownie rozgorzała - wywołana przez Tysię - dyskusja, która zakończyła się ciekawą konkluzją. Ale po kolei.

Rano w radio deliberowali na temat wyłudzeń świadczeń przez samotne matki/ojców, które de facto samotni nie są, co obrazuje chociażby okoliczność odbierania dzieci z przedszkola czy ze szkoły przez partnerów tych samotnych matek/ojców. Mi się wyrwało do eSBeka, że może jakby zalegalizowani związki partnerskie i ich zobowiązania to wyłudzenia też można by jakoś ukrócić. Na co Tysia:
- Mamo, a co to są związki partnerskie i ich zobowiązania?
Ja: Związek partnerski to związek dwojga ludzi. Kobiety i mężczyzny, dwóch kobiet albo dwóch mężczyzn. Ale te osoby nie mają ślubu. Mama i tata mają ślub, a w związkach partnerskich ludzie żyją bez ślubu.
M:  I nie mają dzieci?
Ja: Mają. Na przykład ciocia Ewa i wujek Krzyś, są razem już bardzo długo, nie mają ślubu, a mają Szymona i Tymona.
M: No to też tak jak ciocia Gosia i wujek Piotr.
Ja: Tak, dokładnie.
M: A ja znam dwie kobiety żyjące w związku partnerskim.
Teraz już się zdziwiłam, ale nie okazując tego zapytałam Tysię kogo?
M: No ta ciocia, która mieszka niedaleko nas. Nie pamiętam jak ma na imię, ale ona zajmowała się Lolą jak byliśmy na feriach.
Ja: Ciocia Justyna????
M: Tak, ona mieszka z kobietą.
Ja: No tak, ale ona wynajmuje koleżance pokój w swoim mieszkaniu. To nie jest związek partnerski.
M: Tak?  A czym się różni?
Ja: Bo w związku partnerskim jest pomiędzy tymi osobami miłość, a czasem jest tak, że pewne osoby tylko ze sobą mieszkają. Mama tak mieszkała z koleżankami na studiach, a tata z kolegami.
Tysia spojrzała ze zrozumieniem, co zamknęło temat. Uffffffffffffff.
    

poniedziałek, 25 marca 2013

koszmar

Po tym jak eSBek wyjechał do Austrii na narty, a ja zostałam z sajgonkami, babcia Ircia przyjechała nas wspomóc.
Wieczorami ja brałam na siebie Lili, babcia Tysię.
Jednego wieczora leżałam z Lili w moim łóżku i tuliłam ją. Zaczęłam śpiewać kołysankę, nucąc jej ją do uszka.
Lili popatrzyła mi w oczy i powiedziała:
- Mamo, przestań śpiewać, bo będą mi się koszmaly śniły.

piątek, 22 marca 2013

euro

Pewnego czwartku siedzę z sajgonkami przy śniadaniu. eSBek w delegacji. Jak zwykle od rana słuchamy Trójki. Z tła dobiega informacja z serwisu, że Tusk niedługo wprowadzi Polskę do strefy Euro.
Tysia spojrzała na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
- Mamo, ale przecież euro już było.
Ja: No tak, ale to było Euro - mistrzostwa Europy w piłce nożnej. A to o czym mówią w radio to pieniądze - waluta europejska.
M: A po co???
Ja: Chodzi o to, aby w całej Unii Europejskiej była jedna waluta, jedne pieniądze.
M: Ale po co??????
Ja: Bo Unia Europejska to taki jeden organizm. Tysiu, to tak do końca od nas nie zależy.
M: Mamo, ale ja nie chcę!
Ja: Tysiu, ale to jeszcze trochę potrwa zanim wprowadzą to euro.
Tysia zaczyna lamentować i przez łzy mówi:
- Mamo! Ja się nie godzę na żadną inną walutę! Ja chcę nasze, polskie pieniądze! I jak wprowadzą euro to ja się stąd wyprowadzę!!!

Hmmmm, jak tylko przyjdzie czas wyborów zgłoszę starszą sajgonkę do kampanii PIS-u. Kogo nie przekona płaczące nad wprowadzeniem euro dziecko???

poniedziałek, 18 lutego 2013

Ignacy oraz refleks i refleksja Tysi

Niedługo na świecie pojawi się Ignacy. Powiedziałam o tym sajgonkom przy sobotnim śniadaniu.
L: Hurrra!
T: A kto to jest Ignacy?
Ja: To brat Igi.
T: Aaaa, no tak. I kontynuuje z poważną miną: Ale ja na jej miejscu to bym się z tego nie cieszyła.
Ja: Tak? A czemu?
T: Bo jak się pojawia młodsze rodzeństwo w domu to rodzice tylko na nim się skupiają. A jak mówisz tym rodzicom, że tak jest, to oni Ci mówią, że jesteś zazdrosna.
Lili wytrzeszczyła oczy i słucha starszej sajgonki z zaciekawieniem.
Ja do Tysi: Tysiu, i co nic dobrego się nie stało, przez to że Lili pojawiła się na świecie?
T: Nie...ale właściwie to bez niej byłoby w naszym domu smutno. Ale gdyby jej nie było to nawet bym nie wiedziała, że bez niej świat może być smutny.

piątek, 1 lutego 2013

jak łoś stał się motylem...

... czyli wszystko "po staremu".

Od miesiąca nie pisałam. Wstyd. Czasu zabrakło, a przecież na dokumentowanie zdarzeń z życia sajgonek zawsze trzeba mieć czas.

Lili zapytana przez Tymona (w górach - w Brennej, gdzie byliśmy na feriach), kim chciałaby zostać w przyszłości, bez zastanowienia odpowiedziała "Tysią"!

Tysię Lilia uwielbia, trudno jest nie kochać istotki tak zabawowej jak Tycha. Skończyła 7 lat i nadal jest osóbką pełną sprzeczności, zapominalską, niesłuchającą, krzyczącą, z jednej strony z wielkim zapałem podchodzącą do realizacji stawianych jej zadań, z drugiej niepewną swoich możliwości. Zobaczymy co będzie dalej.
Wczoraj powiedziałam jej, że w czwartej klasie oddam ją do internatu. Była bardzo niezachwycona. Powiedziałam tak w złości, po tym jak ustawiłam jej rano jajo, dyscyplinując do szybkiego ubrania się. Jak czas minął, Tyśka miała ledwie naciągnięte spodnie. Zapytałam ją co robiła przez ten czas. Odpowiedziała, że "oglądała spodnie".

Dziś ze stanu euforii - bo dostała płatki czekoladowe na kolację, przeszła w stan totalnego zasmucenia, bo przypomniało jej się, że babcia nie będzie już robiła jej ulubionego dżemu truskawkowego. Łasuch jeden. Rano natomiast stwierdziła, że nie lubi słowa "przeprowadzka", bo przeprowadził się Franek. I miała smutną minkę, wrażliwiec nasz.

Lili z kolei, bardzo chciała być przebrana za łosia na dzisiejszy bal karnawałowy. Niestety, nie wyszło. Byłam przekonana, że strój łosia - specjalnie uszyty dla Tysi jak miała 4 lata - leży w komodzie w piwnicy, ale się przeliczyłam. Co więcej - w dzień zrobiłam akcję poszukiwania rogów łosiowych. I nie znalazłam w żadnym sklepie. Po tym jak późnym popołudniem odkryłam brak stroju łosia - przepadł jak kamfora - kupiliśmy Lili strój motyla. A wszystko to za pięć dwunasta. I tak oto łoś stał się motylem, a u nas stale wszystko na wariackich papierach.