sobota, 29 grudnia 2012

wyznanie

Wczoraj wieczorem czytałam Tysi w łóżku Pojedynek z serii Magiczne Drzewo Andrzeja Maleszki. Nie mogłyśmy się oderwać, a jak już nam się udało to zaczęłyśmy się tulić do snu. Tulę Tysię i mówię:
- Kocham Cię Tyśka.
M: Nie musisz mi tego mówić, mamo.
Ja: Dlaczego?
M: Bo ja to wiem.
Ja: Tysiu, a co to znaczy kochać kogoś?
M bez zastanowienia: To znaczy tak bardzo lubić z kimś być, że aż nie chce się z tym kimś rozstawać. Ja tak mam właśnie z Frankiem. 

piątek, 28 grudnia 2012

relaks matki

Chciałabym zburzyć wszelkie mity, że matka jest jak cyborg i odpoczynku nie potrzebuje. Potrzebuje i to niejednokrotnie więcej niż nie-matka.
Dziś siedząc w biurze pomyślałam sobie, że jestem tak zmęczona, że mogę to porównać jedynie ze stanem po porodzie i kilku nieprzespanych (bo karmienie)  nocach. Ok. 15 pojechałam po sajgonki do szkoły a z nimi do Manekina na naleśniki. Po naleśnikach do domu, w którym "padłam". Przyjechał eSBek i - po odwołaniu wieczornego spotkania z przyjaciółką przy winie, na które umówiłam się bardzo spontanicznie dziś rano - stwierdziłam, że wejdę do wanny, żeby trochę odpocząć. Po dwóch minutach, weszła Lili krzycząc, że chce kupę. Podczas produkcji kupy bawiła się samochodem i bombką. Samochód spadł, poprosiła mnie o podniesienie. Wyszłam z wanny i podniosłam. Po paru minutach wrzasnęła: Już!!! Zawołam eSBeka, żeby pomógł Lili. Przyszedł, pomógł  i wyszedł - po skarpetki, bo Lili zdjęła rajstopki i postanowiła założyć same getry i baleriny. Wrócił ze skarpetkami i założył je. Ja cały czas w wannie. Jak wyszli, odetchnęłam i na nowo zaczęłam relaks. Zanurzyłam się cała w wodzie i nagle usłyszałam płacz Tysi, która wpadła do łazienki. Wynurzyłam się i zapytałam o co chodzi. eSBek nie pozwolił Tysi, aby dłużej obok niej na sofie leżała Lola. Za Tysią wpadł do łazienki eSBek, który zaczął jej tłumaczyć, że Lola nie może leżeć na sofie. Tysia zaczęła jeszcze głośniej płakać. W tym czasie do łazienki weszła również Lili. Zapytałam, czy oni wszyscy muszą akurat tu i teraz załatwiać wszystkie domowe problemy. Usłyszałam od eSBeka, że sama nawarzyłam piwa, bo zgodziłam się na leżenie Loli na sofie. Wyrzuciłam ich wszystkich z łazienki. Tysię z płaczem, Lili bez, a eSBka nie narzekającego. Po chwili pod drzwiami zaczął miauczeć Biszkopt.
Relaks matki skończył się zanim jeszcze się rzeczywiście zaczął.


środa, 26 grudnia 2012

pomysłowy Mikołaj

W tym roku prezenty musiał biedak zostawić na parapecie okna kuchennego. Tysia postanowiła, że po wigilijnej kolacji usiądzie pod choinką i będzie czekać na Mikołaja. Jak postanowiła Tysia zrobiła i Lili. Usiadły pod drzewkiem i na zmianę śpiewały Mikołajowi piosenki. I Mikołaj musiał zrzucić podarki z drugiej strony domu. W sumie ciągle wierzą w jego istnienie. Lili jakby mniej niestety.

sobota, 15 grudnia 2012

nieobecność szkodzi

W piątek odebrałam sajgonki z przedszkola i szkoły. Tysię pierwszą, żeby nie narzekała, że jak już po nią przychodzę to zawsze z Lili. Więc tym razem poszłam z Tysią po Lili, ale to rozwiązanie też nie było dobre, bo sajgonki szalały w szatni przedszkolaków przez pół godziny, aż musiałam przywołać Lili do porządku, co jej się oczywiście nie spodobało i zaczęła płakać. W takim nastroju wsiadłyśmy do samochodu, po czym Lili powiedziała:
- Mama jest głupia, Tysia jest głupia i ja też jestem głupia.
Na co Tysia:
- Lilusia, mama jest mądra, ty jesteś mądra i ja też jestem mądra.
Lili spojrzała na Tysię i powiedziała:
- No dobla! To tata jest głupi!

środa, 12 grudnia 2012

koniec z Koszmarnym Karolkiem

Tysia uwielbia Koszmarnego Karolka i niestety co rano zachowuje się właśnie jak on. Gdy po południu mam prawie anioła w domu (permanentnych wybuchów energii nie uważam za objaw "diabelstwa" a zrzucam wszystko na naturę Tysi) i pytam dlaczego rano jej zachowanie jest takie okropne to Tysia w zgodzie ze swoją logiką odpowiada, że ona po prostu musi rano dojrzeć, żeby być zuchem cały dzień. Jak zaczyna lekcje to podobno jest już grzeczna i spokojna.
Dziś rano jednak nie wytrzymałam Tysiowego narzekania i szukania dziury w całym. Kiedy po raz kolejny powiedziała "kurde!" i tu padł stos słów wypowiedzianych podniesionym tonem, powiedziałam:
- Tysia, jak jeszcze raz padnie słowo "kurde" to do Świąt nie możesz zjeść ani jednego słodycza!
T: No kurde!
Ja: Ok, Tysia do Świąt nie masz ani jednego słodycza!
T: No nie, kurde!!!!

środa, 5 grudnia 2012

na niby

Po wieczornej kąpieli zmęczona Lili rąbnęła piżamkami o podłogę. Nie chcąc kontynuować tematu powiedziałam jej, że mam nadzieję, że Mikołaj nie przelatywał gdzieś blisko i nie widział, że nie zachowywała się jak zuch. Na co Lili:
- Mamo, nie mów tak! Mikołaj jest na niby i lenifery też są na niby! Nie ma Mikołaja!!!!

Popatrzyłam na naszego trzylata ze zdziwieniem i lekko zrozpaczona. Sytuację uratowała Tysia, która z pobłażliwością rzekła do Lili:
- Lila, czy Ty myślisz, że mamie chciałoby się w nocy wstawać, żeby włożyć prezenty do naszych butów????

Mam nadzieję, że Lili wierzy, bo Tysia na pewno.  

niedziela, 2 grudnia 2012

mądry dzieciak

Tysia była na noc u kuzynostwa. Jak tego małego energerizera nie ma w domu to się nawet człowiek wyśpi. Bo Lili przytulanka - po tym jak już przywędruje do nas w nocy -  nie wstaje z łóżka dopóki leżę ja. To się dziś wyleżałam i jak eSBek wrócił z porannych biegów to jeszcze się kokosiłyśmy w łóżku, a było już przed 9.
Ale do rzeczy. Spędziłyśmy dziś z sajgonkami spokojne popołudnie. Przebrały się za Pippi, zjadły fajną kolację i położyłam je do łóżek. Po czym Tysia powiedziała mi, że ma nauczyć się kolędy, co ma Betlejem w tytule. Puściłam jej z płyty: Dzisiaj w Betlejem i okazało się, że to to. Pośpiewałyśmy i mówię do Tysi:
- Tysia, musisz mówić mi, jeśli potrzebujesz pomocy, ja sama się nie domyślę, a jestem po to, żeby Ci pomagać.
T: Naprawdę?
Ja:  Tak, a Ty myślałaś, że po co?
 T: Po to, żeby żyć.

W sumie racja.