poniedziałek, 5 października 2015

uczennica

Ja do Lili: Lila jak jeszcze raz pogubisz w szkole kredki, gumki i ołówki to następne kupuję z Twojego kieszonkowego.
Lila: Mamo, Ty się tak bardzo nie przejmuj moim kieszonkowym.

piątek, 18 września 2015

tekściara

Zapisałam Lili na jazz. A siebie - żeby bezczynnie nie grzać fotela pod salą Lili - zapisałam w tym samym czasie na zumbę. Jutro pierwszy raz. Dziś mówię do Lili: Lili a jak nie będzie mi szło, to będziesz się za mnie wstydziła? Na co młodsza sajgonka:
-Mamo! Przecież ja Cię kocham. A Ty masz prawo popełniać błędy. I nawet jeśli zumba Ci nie wyjdzie to ja i tak będę Cię kochała, bo Ty jesteś jaka jesteś. Jesteś moją ukochaną mamą!
I jak tu nie oszaleć ze szczęśliwości?

czwartek, 17 września 2015

sny Tysi

Wczoraj Tysia w środku nocy obudziła się z wielkim krzykiem.
Pobiegłam do niej . Okazało się, że miała koszmar. Uspokoiłam ją, zaprowadziłam do eSBeka, a sama poszłam do Lili, która krzykiem Tysi została wybudzona ze snu.
Rano Tysia opowiedziała, że śnił się jej okropny lis. Ona próbowała bronić przed tym lisem hobbitów, ale one ciągle były przez lisa atakowane. I nie dała rady ich wybronić, bo ten lis miał taką szpilkę, która cały czas wbijał w kark Tysi. I na koniec moje dziecko dodało, że ten lis miał twarz pana Marcina - nauczyciela jęz. polskiego.

Dziś Tysia obudziła się w rewelacyjnym nastroju. W środku nocy zaprosiła Lilę do swojego łóżka, po tym jak Lili zaczęła mnie wołać. Rano zastałam je razem trajkoczące niemiłosiernie. Uwielbiam te ich cudne relacje.  
Przy śniadaniu Tysia powiedziała, że dziś miała super sen. Jeździła konno i razem z Aragornem ratowała hobbitów. I udało im się wszystkich uratować.  I to szczęście wyznaczyło jej dobry humor na resztę dnia.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

teksty i wakacje

Tekst Tysi z dnia 19 sierpnia 2015 roku. Esemesowy tekst:

"Mama nie mam pieniędzy  :-( PROSZĘ przywieź mi trochę pieniędzy".

Tekst Lili z dnia 23 sierpnia 2015 roku.

Wychodzimy na Małego Księcia. Lila gdzieś zniknęła. Wołam ją a ona wbiega przez taras i mówi:
"Przepraszam, ale właśnie rozmawiałam z moją żabą o hibernacji".

Żaba w elemencie wodnym. Lili zadecydowała, że ją na zimę do lasu wypuści, żeby tam przetrwała.


Wróciły już. Wakacje się kończą. Fajnie w tym roku miały:
Dwa pierwsze tygodnie we Włoszech. W Toskani byliśmy grupą 16-osobową. Rewelacja.
Dwa kolejne tygodnie. Lili w Przedszkolu, Tysia pierwszy tydzień w domu z półpaścem, drugi trzy dni u Laury, reszta w domu.
Dwa kolejne tygodnie u Babci. Szaleństwo jeziorne. Pierwszy tydzień w Giżycku. Drugi nad okolicznymi jeziorami. Pogoda w drugi tydzień - włoska.
Dwa kolejne tygodnie: Tysia na obozie jeździeckim. Lila w Przedszkolu pierwszy tydzień, drugi na Półkoloniach Tanecznych.
I nastał ostatni tydzień. Tysia wczoraj powiedziała, że chce do Szkoły. Wypoczęło dziecko i się stęskniło. I o to chodzi.

wtorek, 18 sierpnia 2015

pamiętnik

Jeszcze w Grajewie Lili wyciągnęła nas do ksiegarni i tam nabyła Pamiętnik zamykany na kłódkę. Już dwa razy zapomniała gdzie położyła kluczyki. Znalazła po czym przychodzi do mnie i mówi:
- Już wiem dlaczego to się nazywa Pa-mię-tnik!
- Dlaczego?
- Bo trzeba pamiętać, gdzie się położyło kluczyki!



wakacje

Dziś urodziny Lili. Szóste. Cudny, mądry dzieciak z niej. Piekielnie empatyczny. Arystokratyczny. Rozmawiający a nie krzyczący. Wyrażający swoje emocje wprost je nazywając. Nie wiem w kogo ona taka. Ale nasza.
Kocha taniec, przebieranki, żaby, jaszczurki i buty. I wujka Berka of course. Kocha swoich najbliższych i o tym im mówi. Uwielbia opowieści o sobie i ze sobą przebywać. Pięknie maluje.
Nasza Lili.

Tysia od trzech i pół tygodnia poza domem. Aktualnie na obozie jeździeckim. Zadzwoniła do nas raz. W sobotę. Żeby przywieźć jej cuksy w niedzielę jak będziemy ją odwiedzać. Więcej nie dała znaku życia.
Dziś do napisałam do niej esa.
- Tysiu, dziś urodziny Lili. Zadzwonisz do niej?
Tysia odpisuje: Nie mogę stoję na straży pokoju nadzieja we mnie.
Ja: Aż się boję jak to czytam. Lila byłaby szczęśliwa...
Tysia: Napadli na nas.

I to by było na tyle.

piątek, 22 maja 2015

wybory

Wczoraj była ostatnia debata. Oglądałam, a sajgonki jak przebiegły akurat to też coś zobaczyły.

Dziś rano w samochodzie, podczas porannego rozwożenia, odbyła się kolejna debata.
Tysia: Ale dziś miałam koszmar!
Ja z Lili: Ale jaki Tysiu?
T: No straszny! Nie przyszłam do mamy....ale mocno przytuliłam się do łosia!
L: Ale co Ci się Tysia śniło????
T: Że Duda wygrał wybory!
L: I co się stało????
T: I pozabierał ludziom wszytskie zwięrzęta!
L: I żaby????
T: Tak i konie, i psy, i owce, wszytskie!
L: Krowy też????
T: Też. I koty też zabrał, taki był!

Chwila kontemplacyjnej ciszy, po czym Lilia:

Tysia, ale co on zrobił z tymi zwierzętami?
T: Wywiózł do Rosji!
L: O Jezu....

poniedziałek, 18 maja 2015

wujek

Wujek z ciocią i Kaylą wyjechali. I jest tragedia narodowa. Szlochają i wspominają. Pytam Lilę, za co tak bardzo lubi wujka. Mówi, że za wszystko. I ciocię też za wszystko. Na co włącza się Tysia i mówi: wiesz za co ja lubię ciocię i wujka? Za to, że zawsze mają dla nas czas. Są poprostu dla nas.

wtorek, 28 kwietnia 2015

geografia

Tysia pojechała na wycieczkę. Najpierw Międzyzdroje. Potem Berlin i Tropical Island.
Lila: Mamo, a gdzie jest Berlin?
Ja: W Niemczech.
Lila: To znaczy w Czechach?

Dla Lili Toruń to Polska i jak jest poza Toruniem to pyta, kiedy wrócimy do Polski.


czwartek, 16 kwietnia 2015

bez tytułu...

... bo o całej Tysi.
Tysia jaka jest każdy wie. Fircyk, awanturnik, szalona postać. Tysia albo sie awanturuje albo wszystkich bawi. Na Tysię nie ma sposobu. Jak to oceniła Pani jeszcze w zerówce. To taki nasz outsider. Ale towarzyski.
Dziś starsza sajgonka pisała test kompetencyjny trzecioklasisty. Odebrałam ją ze szkoły i pytam jak poszło. Standardowo: Łatwy był. Przy czym czy łatwy czy trudny, Tyśka jakby się nie starała, kilka gaf popełni. I tym razem mówi: Ale wiesz mamo. Zapomniałam co to są samogłoski. Ja, ale jak to zapomniałaś. No normalnie, zapominałam. Ja: Ale sobie przypomniałaś podczas testu. No...nie przypomniałam sobie.
Po szkole zawiozłam ją do Kościoła na próby śpiewu komunijnego. Zapomniała kartki z tekstami piosenek. Nie miała ich też Julka. Julka mówi ze zmartwieniem: Ale ja nie mogę mieć tej kartki, bo mnie nie było. Mam nadzieję, że pan organista mnie nie zabije. Na co Tyśka: Nie zabije. Nie zabije. Bo Kościół to nie miejsce zbrodni.
Po przyjeździe do domu, eSBek gada z Tyśką. I pyta, czy jej dwie najlepsze przyjaciółki Iga i Laura już się dogagują. Tyśka: Tak, tak dogadują się. Czasem jak pies z kotem a czasem jak kot z psem.

wtorek, 17 marca 2015

Lili zgubiła ząb

Jedyneczkę na dole. Dziś rano jadła płatki i przy trzeciej łyżce krzyknęła z radości: Nie mam zęba!
Ząb jest, ale w brzuszku. Wróżka Zębuszka teraz będzie przychodziła naprzemiennie. Fundusz jakiś musimy otworzyć.

niedziela, 15 marca 2015

galop i pamięć jak słoń

Wczoraj Tysia pierwszy raz galopowała na koniu. Jak tylko wróciła z jazdy, od razu wiedziałam, że coś się stało, taka była przejęta na buziaku. Cała zachwycona zadzwoniła w tej sprawie do babci, cioci Asi i sprzedała tę informajcę dwóm przyjaciółkom ze szkoły. Swoją drogą, jeździła na wielkim koniu, o wdzięcznych imieniu Taksówka. Tak wielkim, że Tysią sama nie mogła na niego wsiąść.

Dziś z kolei robiłyśmy eksperymenty na szkolny konkurs. Jeden z nich polegał na tym, że trzeba było napełniać pieluszkę wodą i sprawdzać jak długo wytrzyma. Lili popatrzyła na Tysię i na pieluszkę i mówi: Pamiętam jak byłam mała i kładliście przede mną pieluszki z obrazkami różnych zwierzątek i pytaliście, którą chciałabym założyć. Z każdym słowem robiłam coraz większe oczy. Faktycznie tak było. Ciekawe jak daleko sięga pamięć młodszej sajgonki.

poniedziałek, 9 marca 2015

Prawo Murphiego

Piosenka po angielsku (wydrukowana na kartce), której Tysia miała się nauczyć (częściowo), zaginęła sajgonce. Starsza sajgonka rozpacza. Wpada prawie w histerię, bo nie wie, którego fragmentu ma się nauczyć, a przecież nie nauczy się całości, którą znalazła na youtubie. Nagle patrzy na mnie przez łzy i oskarżycielskim tonem stwierdza: To wszystko przez Mr. Daniela. Przyszedł do nas na lekcji polskiego, rozdał te kartki i powiedział, że mamy nie zgubić. A jak mi jakiś nauczyciel mówi, że mam czegoś nie zrobić, to zawsze zrobię! I znów lament.

wtorek, 3 marca 2015

siła charakterów

Wieczór. eSBek kładzie Lili spać.
I mówi: Lili, liczę do dziesięciu i masz spać!
Lili: Tata! Liczę do siedmiu i masz mi czytać książkę!

środa, 25 lutego 2015

przewaga świąt wielkanocnych nad bożonarodzeniowymi

Jedziemy samochodem. Lili z rozmarzeniem patrzy w okno i mówi: "Nie mogę doczekać się wiosny!".
Ja: Lili, a czemu?
L: Bo wiecie, właśnie poprosiłam zająca wielkanocnego, żeby mi przyniósł pięć jaszczurek. Przyniesie mi już niedługo. W wiosnę!
Tysia: Lili, nie przyniesie. Ja od pięciu lat proszę świętego Mikołaja o konia i do tej pory mi nie przyniósł.
L: Zając przyniesie.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

wygadana


Lila lubi kopytka z cukrem. Mama - jak przyjechała na dzień Babci - zrobiła kopytka. Lila przychodzi do mnie i pyta: Mamo, mogę zjeść kopytka z białą śmiercią?

poniedziałek, 19 stycznia 2015

osiąganie celów

Dziś rano starsza sajgonka, po tym jak nie mogła ręcznie wycisnąć pasty, polożyła tubkę na stołeczek młodszej i skoczyła na nią. Pasta była wszędzie. Zastanawiałam się przez chwilę, gdzie w tym czasie była szczoteczka.

Dziś wieczorem z kolei po tym jak wróciłyśmy z łyżew, Tyśka chciała zjeść upieczoną wczoraj czekoladową muffinkę. Po tym jak się sprzeciwiłam i zaproponowałam kanapkę, eSBek wpadł na następujący pomysł. Powiedział Tysi, że dostanie muffinkę jak przetłumaczy 25 wyrazów z polskiego na angielski i je właściwie przeliteruje. Tyśka podjęła rękawicę. Przelierowała bezbłędnie! Dostała muffinkę, po czym spojrzała na eSBeka i zapytała: "A co mam zrobić, żeby dostać szklankę zimnego mleka?". :-D 

środa, 7 stycznia 2015

mały człowiek po dziewięciu latach...

...jest fajnym 142 centymetrowym człowiekiem. Tysia z okazji swoich urodzin zabrała Lili do Smyka i kupiła jej jaszczurkę. Prosząc mnie o pójście do sklepu, powiedziała, że ona dostała trzy prezenty i w sumie gdyby była na miejscu Lili to byłoby jej smutno.

Jest mądra przy całym swoim nieokrzesaniu i fircykowatości. Szalona bez umiaru, a jednocześnie wnikliwie analizująca świat. Wczoraj zdarzyła się bardzo smutna sytuacja. Babcia S. umarła. Tysia na tę wiadomość rozpłakała się a następnie zapytała z nieukrywanym strachem, czy S. jest już najstarszy w jego rodzinie.

I jest gadułą, która z rozbrającą szczerością przedstawia fakty.

Dziś poszłyśmy odebrać Lili z baletu. Tysia wcinała drożdżówkę. Przysiadła się mama koleżanki Lili z przedszkola i mówi do Tysi: Ale masz apetyt.
T: Mam, bo jestem głodna. Mama zapomniała dziś dać mi drugie śniadanie. A dodatkowo był niedobry obiad. Wiec od siódmej praktycznie nic nie jadłam. Tylko talerz zupy (wszystko prawda).
Pani: Acha... ale zaraz wrócisz do domu i na pewno dostaniesz obiad.
T: Nie dostanę. Mama nie gotuje obiadów. Tylko w weekendy mam obiad w domu.
Pani popatrzyła na mnie. Ja milczę, bo to prawda. Po czym Pani grzecznie zmienia temat i mówi do Tysi: Pewnie dziś było trudno wstać, co?
T: Nie, dziś ok. Bo mama wczoraj wszystko zaplanowała. Spakowałam się wczoraj, przygotowałam z Lili ubrania na dziś, wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko i zjadłyśmy śniadanie...
W tym momencie poczułam, że rosnę. Po czym usłyszałam, jak Tysia kontynuuje: Dziś było wyjątkowo. Bo zawsze co rano jest na wariackich papierach....
Dobrze, że Lili właśnie kończyła lekcje.