niedziela, 26 maja 2013

dzień matki

W poniedziałek Lili przychodzi z przedszkola i mówi:
- Wieś mamo, dziś w psiedśkolu był dzień matki!
Patrzę na nią z przerażeniem myśląc, że znów zapomniałam o jakimś wydarzeniu związanym z sajgonkami. Ostatnio nie byłam na zebraniu w związku z wycieczką do łeby. Dobrze, że niechcący ktoś mnie uświadomił, że takowe było, więc wydobyłam z tego kogoś informacje.
We wtorek zapomniałam odebrać Tysię z basenu. eSBek ją zawiózł, wrócił do domu z Lili, a ja wracając z kancelarii miałam ją odebrać. Zreflektowałam się dopiero jak zobaczyłam, że jej nie ma w domu. 
Po powrocie z przedszkola w środę Lili mówi:
- Wieś mamo, dziś w psiedśkolu był dzień matki!
Zamurowało mnie.
W czwratek otrzymałam od Lili zaproszenie na Dzień Matki na poniedziałek 27 maja. Ufffff.
Następnie Lili mówi:
- Mamo, a dziś w psiedśkolu był dzień matki!

Trzylaty codziennie intensywnie ćwiczą.

czwartek, 23 maja 2013

olej

Po powrocie ze szkoły do domu pytam Tysię, czy ma coś zadane. Tysia mówi, że musi swoje imię i nazwisko napisać na jednej stronie zeszytu tyle razy ile się zmieści. Więc pytam Tysię dlaczego. A ona na to, że dziś się podpisała i zrobiła mały błądzik. Więc pytam czy w imieniu czy w nazwisku. Na co Tysia odpowiada, że w jednym i w drugim.  Więc mówię Tysi, że przecież to wstyd robić błąd we własnym imieniu i nazwisku i pytam dlaczego tak się stało. Na co Tysia:
- Zabrakło mi dziś oleju w głowie.
Ja: Jak to zabrakło?
T: A tak to. Przed napisaniem imienia i nazwiska napisałam mały teścik z angielskiego i zużyłam cały olej w mojej głowie na ten teścik. I potem to już robiłam same błędy.

niedziela, 19 maja 2013

plastusiowy pamiętnik

Tak sobie obserwuję tę naszą Tysię i dostrzegam totalnie niezależną osóbkę z niezłym charakterkiem. Nie wiem, czy nie za szybko na negację świata, ale Tychula ostatnio przeżywa szturm takich emocji. Najbardziej objawia się to w lekturach. Z pierwszą poszło całkiem, całkiem. Tysia posłusznie przeczytała "Jak Wojtuś został strażakiem". Ale później z Frankiem i Lili naigrywała się twierdząc, że lektura jest głupia. Wczoraj zaczęłyśmy czytać "Plastusiowy Pamiętnik". W pierwszej kolejności Tysia ominęła cały akapit pierwszego rozdziału pt.: "Dlaczego nazywam się Plastuś". Na moje pytanie, dlaczego nie przeczytała kilku pierwszych zdań odpowiedziała, że przecież wiadomo, dlaczego nazywa się Plastuś. Czytając dalsze losy plastelinowego ludka nasz pierwszoklasista stwierdził, że książka jest DZIECINNA.
Takiego dużego mamy szkolniaka.