poniedziałek, 31 października 2011

sztuka dedukcji

Lolka dostała cieczkę.
M: Mamo, a sunie często mają cieczkę?
Ja: Raz na pół roku.
M: A ludzie też mają?
Ja: Też, coś podobnego mają kobiety. Ale częściej - zwykle raz w miesiącu i dlatego nazywa się to miesiączką.
M: Acha! A mężczyźni?
Ja: Nie, nie mają.
M: To ja już wszystko lozumiem. To dlatego kobiety lodzą dzieci a mężczyźni nie!



Chyba coś na skróty, ale generalnie o to chodzi. Tylko jak do tego doszedł pięciolat - dla mnie zagadka.

niedziela, 30 października 2011

niedzielny spacer

dziś Tysia zażądała odkręcenia dwóch kółek i postanowiła jeździć na rowerze "po dorosłemu". Wsiadła na rower i pojechała. Zuch sajgonka! W drodze powrotnej jednak rzuciła rowerem o ziemię mówiąc, że ma dość jeżdżenia slalomem i wróciła do domu piechotą.

Tymczasem ja z Lili wędrowałyśmy z Lolką. Lili uparła się, że będzie prowadziła sunię na smyczy. Różnie to bywało, raz prowadziła Lila, raz Lolka. Ta sytuacja lekko wyprowadzała Lili z równowagi, która chcąc pokazać, kto rzeczywiście rządzi, rzekła: "Cio tio zia politika pana dzika!". Niedobla Lolusia!!!!

czasem nie chce mi się wierzyć...

...że kiedyś też byłam dzieckiem, miałam tyle energii, pomysłów i sił na wcielanie w życie psot.

Dziś nie mam mocy, aby odpierać z uśmiechem na ustach realizowane przez sajgonki projekty i cieszyć się, że mam tak wspaniale pomysłowe dzieci. Dziś chciałabym po prostu odpocząć, napić się w spokoju kawy, przeczytać książkę, albo zakopać się w łóżku i udawać, że mnie to wszystko nie dotyczy. Chciałabym mieć choć chwilę, żeby zregenerować siły.

Jest dopiero 10.08. Franek – przyjaciel sajgonek dziś u nas spał.

Rano zbudziła nas Lili, która przyszła i oświadczyła, że ma kupę. Później przyszli Franek z Tysią, którzy uraczyli nas wiadomością, że rozsypał im się brokat. Jeszcze z zamkniętymi oczami odpowiedziałam im, że mają posprzątać. A oni krzyknęli:

Hurrraaa!!!! Będziemy sprzątaczami!!!!!

I pobiegli...

Zerwałam się z łóżka, jak usłyszałam, że będą sprzątać łazienkę. Wpadłam tam, a oni myją mokrą gąbką podłogę. A w pokoju - na podłodze, na łóżku, na biurku, na poduszkach, na zabawkach brokat. On nie wysypał się sam, on został wszędzie rozsypany. Czerwony i niebieski. Wyjęłam odkurzacz i poodkurzałam.

Zaczęliśmy robić śniadanie. W tym czasie pokój sajgonek zaczął wyglądać jak lej po bombie. Po śniadaniu, cała trójka wpadła na pomysł, że będą odkopywać szczątki dinozaurów.

Hurraaaa!!!! Będziemy paleontologami!!!

I zaczęli przy pomocy pędzelków i nożyka odkrywać poszczególne kości tyranozaura wcześniej zanurzone w zaprawie wapiennej. Odkryli połowę, pyłek z wapna był wszędzie. Lili szybko znudziła się byciem paleontologiem, wyciągnęła ciastolinę i zaczęła w kuchni na stole robić ciasteczka dla Ciasteczkowego Potwora.
Straszaki uznały, że to ciekawsze, porzuciły paleontologię dla ciastolinowych literek, z których zaczęły robić zupę.

Hurrraaa!!! Będziemy karmić potwora!!!!

Po tym jak zobaczyłam podłogę w kuchni upapraną kolorowymi skrawkami ciastoliny, stwierdziłam, że czasem nie chce mi się wierzyć, że...

Teraz eSBek walczy z odkurzaczem.




sobota, 29 października 2011

przypadłość Lili

Lili ma jedną straszną manierę. Przedmioty, które się nie ruszają i nie uciekają na drzewo, lądują u niej w buzi.

Jakiś czas temu zjadła pięciogroszówkę. Nie mogliśmy potrącić jej z kieszonkowego, bo kasa odzyskana. O fakcie połknięcia monety dowiedzieliśmy się z kupy.

Dziś rano Lili chodziła po domu coś intensywnie przeżuwając.
Ja: Lili pokaż co masz w buzi?
Lili posłusznie otworzyła buzię, a tam mały niezidentyfikowany przedmiot.
Ja: Lili wypluj.
Lili plunęła na moją dłoń. Popatrzyłam i po chwili zapytałam:
Ja: Lili co to jest?
L: Nóśka dziewczinki.

A do tej pory myślałam, że to nasza sunia odgryza głowy dinozaurom, łapy psom i kończyny pozostałym figurkom. Mam nadzieję, że przynajmniej w połowie to jednak robota Lolki a nie jedynie Lili.

piątek, 28 października 2011

halloween

Rozmowy pięciolatów przed wieczornym spotkaniem w przedszkolu.

Kosma - Kościotrup ostrzega dziewczyny, że będzie je straszył w Noc Duchów.
Iga - Kot: Ja się nie boję! Tysia - Pies będzie przy mnie, to Cię pogryzie!!!
M: Ale ja będę Scooby-Doo!!! On jest strasznie tchóźliwy!!!!

czwartek, 27 października 2011

etykieta i dobre wychowanie

Tysia ma takie zajęcia w zerówce. Cóż chyba tylko teoretycznie, bo dziś po powrocie z przedszkola zaczęła jeść kotleta i ziemniaki rękoma. Nie wiem dlaczego. Bunt pięciolata przeciwko konwenansom????
W jej przypadku przeżyłam już bunt dwulatka - kulminacja nastąpiła w sypialni, do której ją zabrałam po tym jak krzyczała na Igulę bawiącą się jej zabawkami. Leżąc z nią na łóżku, powiedziałam: "Tysiu....", a ona na to "Ja nie jeśtem Tysia. Jeśtem kapitan Hak, a kapitan Hak,  nie lubi nikogo!"
Po drodze był też bunt trzylatka i czterolatka, o których zapewne wspomnę przy niejednej okazji.
Przetrwamy i ten, i pewnie kilkanaście następnych.
Z kolei Lili, jak zobaczyła starszą siostrę jedzącą rękoma, powiedziała: "Tysiu, jedź kotleta widelcem".
I jeszcze żadnego buntu nie zaliczyła. Pewnie wszystko przed nią i ... przed nami.

uwielbiam autoironię Anetki

Aneta - szefowa Kancelarii, matka dwojga dzieci, z pozostałościami po ciąży w postaci kilku  kilogramów i problemów z kręgosłupem dziś rano przysyła mi sms:
"Idę na jogę. Można tam się przebrać?". Ja w porannym zawirowaniu odpowiadam sms: "Tak". A chwilę później w następnym dodaję: "Tylko powiedz, że masz problemy z kręgosłupem".
Odpowiada mi telefon, w którym zostaję - przez przyszłą joginkę - poinformowana, że wybrała jogę dla ludzi z problemami z kręgosłupem, nadwagą i 50+, więc mam się nie martwić, bo jest zapisana na właściwe zajęcia.

niedziela, 23 października 2011

mała kobieta II

tata Sajgonek poszedł po zakupy. Po jego wyjściu głośno myślę: "Ciekawe, czy eSBek kupi pierś z kurczaka?"
M: A napisałaś na liście?
Ja: Nie.....
M: To nie kupi.

charakterek dwulata

Lili a strzeliła kupę w majty. Umyłam ją i zaniosłam do sypialni. Poszłam poszukać body, przychodzę a LLili rozebrana do golasa.
Ja: Lili jak będziesz się rozbierała, to cały dzień spędzisz w łóżku.
L: Nie psziesiadziaj mamusiu!

sobota, 22 października 2011

ząbki Tysi

Tysia gubi zęby. Ale gubi je dosłownie, bo jak już jej jakiś wypadnie, to przepada jak kamfora. Z pięciu, które do tej pory wypadły jesteśmy w posiadaniu tylko jednego. I to nie robota Wróżki Zębuszki.
Pierwszy ząb wypadł Tysi w kwietniu, dokładnie 16 i przepadł w ogrodzie. Smutek był ogromny, szukaliśmy długo, bez skutku.
Drugi ząb wypadł Tysi w maju, tak się cieszyła, że go ma, tak go pilnowała, że zgubiła w okolicach sofy w salonie. Uparłam się i znalazłam.
Trzeci ząb wypadł w przedszkolu i stamtąd nie wrócił.
Czwarty wypadł przy babci, a że babcia to firma, ząb zatrzymała i go przechowuje.
Piąty ząbek wypadł przedwczoraj i zaginął gdzieś na trasie pokój sajgonek - kuchnia. Tak wynika z planu, który Tysia namalowała dla Wróżki Zębuszki, żeby ta znalazła ząb, zabrała go i przyniosła w zamian prezent. Wróżka prezent przyniosła, zęba nie znalazła.

abstrakcja dwulata

Lili dziś przy śniadaniu wzięła plastikowy nóż i chciała tym nożem pić sok truskawkowy.
S: Lili nie wkładaj noża do kubeczka.
L: Dlaciemu?
S: Bo nożem nie pije się soku.
L: Powiem mamie i kumkają!

czwartek, 20 października 2011

jajeczna breja

Od dwóch dni sajgonki prosiły mnie o bułkę w jajku na kolację. Dziś nareszcie udało mi się dotrzeć do sklepu i nabyć jaja. Zaczęłam przygotować składniki. Lili kręciła się wokół blatu i kilkakrotnie sięgała po jaja. Raz sięgnęła skutecznie i ... 10 sztuk znalazło się na podłodze tworząc jajeczną breję.
M: O nie! Mamo!!! Przez Lili nie będziemy miały kolacji!!!!

środa, 19 października 2011

zamiana ról

Tysia - pięciolat szaleje na łóżku. Lili -dwulat na tym samym łóżku ogląda "Martynkę". Ojciec sajgonek leży pomiędzy dziewczynami. Tysi stopa znalazła się na książce Lili. Lili: "Tysiu, zabieś nóśkę, bo nie mogie ciytać. Citam tatusiowi!"

sobota, 15 października 2011

przezorna zawsze zabezpieczona

Tysia z Igulą wybierają się dziś na hubertusa do Młyńskiej Strugi. Tysia  przygotowała rzeczy na nockę u Iguli. Zaglądam do plecaka, a tam śniadaniówka z Kubusiem Puchatkiem.
Ja: Tysia po co Ci śniadaniówka u Iguli? Co masz w środku?
M: Płatki na ciemną godzinę!

czwartek, 13 października 2011

dzień matki jak sama nazwa mówi trwa tylko jeden dzień

Rankiem Tysia co najmniej dziesięć razy usłyszała ode mnie, że ma założyć rajstopki, spódniczkę ("głupio wyglądam"), bluzeczkę, buty. Nie pamiętam ile razy wołałam ją, żeby cokolwiek zrobić z jej włosami. Kilka razy gdzieś pędzącą zatrzymywałam w połowie drogi zmieniając jej kierunek na właściwy. Przynajmniej dwa razy podtrzymałam ją przed wyjściem z domu, bo nie założyła jeszcze kurtki. Lili natomiast, nie pozostając w tyle za starszą siostrą, tuż przed moim i Tysi wyjściem z domu, roztrzaskała o podłogę słoik.
Dzień matki  rzeczywiście skończył się wraz z nastaniem dzisiejszego ranka

środa, 12 października 2011

dzień matki

Dziś rano Tysia wstała i ubrała się bez zająknięcia. Następnie wypiła actimela nie oblewając się przy tym. Gdy poprosiłam ją, żeby przyszła się uczesać, zrobiła to bez marudzenia. Po tym, jak samodzielnie założyła buty jedynie po mojej jednokrotnej prośbie, nie wytrzymałam i zapytałam:
Ja: Tysiu, co się stało, że jesteś takim wielkim zuchem?
M: Bo postanowiłam Ci dziś zlobić Dzień Matki!

elokwencja pięciolata

Tysia dziś rano:
"Pani Lidio odklyłam dziś zadziwiającą rzecz. Loli świecą się oczy, jak patrzę na nią z daleka".

niedziela, 9 października 2011

życzenie

L: Mamo, poploszę płatki.
Ja: Masz jeszcze.
L: Mamo, chcie jeścze płatków.
Ja: Nie możesz.
L: Ciemu?
Ja: Dlatego.
L: Poplosze inna mamusie!

mała kobieta

Tysia z Lilą leżą na sofie i oglądają bajki na dobranoc. eSBek przygotowuje Tysi kolację.
M: Tato!!! Zalaz będzie bajka, któlej nie lubię!
Cisza.
M: Tato!!! Zalaz będzie Mała sylenka! Stlasznie nie lubię tej bajki!
Cisza.
M: O nie!!! Tato!!! Zaczęła się Mała sylenka, możesz przełączyć?!?
Cisza.
M: Tato!!! Czemu Ty mnie w ogóle nie szanujesz?!?

sobota, 8 października 2011

męskie rozmowy

Trzy aktywne zawodowo, wykonujące wolne zawody kobiety Ania, Agata i ja w piątek rano telefonicznie i osobiście ustaliły plan dostarczenia swoich dzieci na urodziny w sobotę. Urodziny miały odbyć się "za mostem" na ul. Hallera, co z uwagi na czas "korkowy" oznaczało, że trzeba było, aby zdążyć na godzinę 15, wyruszyć stosunkowo wcześnie. Ania zadeklarowała, że Tysia może jechać na urodziny z Zuzią, Agata, że może dostarczyć Zuzię i Tysię do domów po urodzinach.
O godzinie 14.18 przyjechała po Tysię Zuzka z tatą, który odbył, z montującym fotelik w jego samochodzie eSBekiem, krótką pogawędkę.
T: Ty, wiesz o której te urodziny?
S: Nie.
T: Mam nadzieję, że nie o 14.30, eee tam..najwyżej się spóźnimy.
S: A wiesz gdzie?
T: No, gdzieś na Podgórzu. A wiesz może z kim dziewczyny wracają? No wiesz, muszę przełożyć foteliki.
S: Nie.
Na co Tysia przysłuchująca się całej rozmowie, już nie wytrzymała i poinformowała szacownych ojców, że wracają z ciocią Agatą.

fryzjerstwo

niewątpliwie jedną z konfliktogennych sytuacji każdego ranka jest czesanie Tysi. Obie nie lubimy tego zajęcia - Tysia, bo ją boli, a ja - bo nie mogę słuchać wrzasków wydobywających z Tysi przy tej czynności.
Dziś tę nieprzyjemną sytuację odłożyłam na moment wyjścia na urodziny. Tysia stoi i kręci głową na wszystkie strony, co totalnie uniemożliwia mi zrobienie jej czegokolwiek na głowie.
Ja: Tysia przestań kręcić głową!
M: A oczami mogę oblacać?!?

piątek, 7 października 2011

weekendowy maraton urodzinowy

Tysia wesoła dziewczyna wybiera się na urodziny: w sobotę - Amelii, w niedzielę- Jonasza, w poniedziałek Franka. Lili wybiera się razem z Tysią do Jonasza i Franka. Obecność starszej siostry niewątpliwie ma wpływ na przyspieszenie rozpoczęcia życia towarzyskiego Lili.

czwartek, 6 października 2011

nocny marek

W nocy obudziło mnie kaszlące dziecko. Poszłam do pokoju sajgonek. A tam Lili siedzi na podłodze przy zapalonej lampce i układa puzzle. Zapytałam ją co robi. A ona: "Bawię się". Zerknęłam na zegar. Była 01:08.

wtorek, 4 października 2011

sajgonki w aucie

Wracamy z naleśnikarni. Sajgonki z tyłu w fotelikach.
Ja: Słuchajcie dziewczyny, jest późno, nie będziecie dziś oglądały bajki.
L: Ciemu nie bajki?
M: A możemy wybielać, czytanie książki czy oglądnie bajki?
Ja: Możecie.
L: Bajka!
M: Czytanie! Dobla Lili to będziemy wyliczać. Jak wypadnie na ciebie to będzie bajka, jak na mnie to ksiązka! Dobla?
L: Nie! Bajka!
M: Ene, due, rike, fake.....
L: Nie! Bajka!
M: Łan, tu, tri, for, fajf, six, seven, ejt, najn, ten, ileven, tłenty....ała! Mamo Lili mnie uszczypnęła!
Ja: Lili jak dotrzemy do domu to od razu idziesz do kąta.
L: Dobzie!

pudło

Tysia będąc dziś w Galerii namalowała różnokolorowe ryby i takież same koniki morskie na niebieskim tle.
Ja: Jakie piękne akwarium!
M: To ocean i ławica ryb!

niedziela, 2 października 2011

co się stało w piwnicy na ulicy W.?

W sobotę rano Tysia wyszła na podwórko i wyciągnęła Franka z domu. Później pojechali do lasu z tatą Franka. Zabrali też Lili. - zachwyconą wyprawą ze starszakami. Cała trójka dostała wałówę do skonsumowania w szałasie. Wrócili szczęśliwi, a Lili dodatkowo z katarem. Tysia udała się od razu do Franka, który później gdzieś wybył z rodzicami, ale po obiedzie Tysi. przyszedł po nią, bo podobno tak się umówili. Około 18 stwierdziłam, że czas, aby Tysia wróciła do domu. Poszłam do mieszkania Franka. Okazało się, że Tysia z Frankiem już dawno wybyli na podwórko. Po ogólnych oględzinach okazało się, że tam ich nie ma. Do akcji poszukiwawczej dołączyli rodzice Franka, którego tata odkrył, że są w piwnicy. Zamknęli się na klucz.
Pukamy. Za drzwiami popłoch. Pukamy po raz drugi. Dzieciaki odpowiadają, że zaraz otworzą, a za drzwiami słychać rumor. Pytamy "przez drzwi" co robili, a oni chórem: "Bawiliśmy się w lekarza!". I jeszcze chwilę szukali tego klucza, co go gdzieś zapodzieli.

Pod linkiem fachowe wytłumaczenie sytuacji: 
http://dziecko.onet.pl/69003,0,41,dziecieca_zabawa_w_seks,artykul.html