środa, 28 listopada 2012

sajgonki listy piszą

do Świętego oczywiście.
Tysia któregoś dnia usiadła u nas w łóżku wzięła sprzęt pisarski i moją ozdobną papaterię, zgarnęła Lili i napisała dwa listy do Świętego.
Lili przepytana na okoliczność, co chciałaby dostać, rzekła:
"Kochany Mikołaju! flet róziowy, lusterko róziowe i do malowania ocz, teś róziowe!"
Tysia po napisaniu powyższego zapytała: Może jeszcze jakąś książkę?
L: Tak!  Poczitaj mi mamo trzy. Lila i namalowane serduszko.
List został zapakowany do koperty.
Przyszedł czas na list Tysi, która napisała:
"Kochany Mikołaju Magiczne drzewo 4, Lego Friends, Lego Dinozaury i Koszmarny Karolek płyta".
Ten list również został zapakowany w kopertę i wraz z listem Lili złożony na parapecie w pokoju sajgonek.
Aktualnie czekają na Świętego.

środa, 14 listopada 2012

Wiktorek

Któregoś dnia wieczorem podczas kąpieli sajgonek Lili zapytała mnie:
- Mamo, a urodzisz mi małego Wiktorka?
Ja: A chciałabyś braciszka?
L: Taaakkk!!!!

Tysia następnego ranka przyszła do mnie do łóżka i popatrzyła ze smutną minką. Zapytałam o co chodzi. A ona na to:
- Mamo, bo ja się boję, że ty spełnisz marzenie Lili. A ja tego nie przeżyję drugi raz.

niedziela, 11 listopada 2012

4+

Udało nam się, choć w sumie nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca.
Chodzi o to, że Tysia dostała 4+ z pisania, i poinformowała mnie o tym standardowo - przy okazji jakiejś rozmowy, podczas której jej się akurat to przypomniało, dokładnie tak jak o 5 i 6, które dostaje.
Nasza Tysia zupełnie nie zwraca uwagi na oceny, zdobywa wiedzę z czystej ciekawości, a że przy okazji jakąś ocenę dostanie, to właściwie ok, że jest. Cała nasza Tysia, ale jestem z niej bardzo dumna.
Pamiętam swoją pierwszą 4+, pamiętam z czego dostałam - też w pierwszej klasie, ze ślimaczków - jeden wyszedł mi nie do końca prosty i Pani postawiła mi 4+. Pamiętam swoją rozpacz, płacz i to, że nie chciałam wrócić z tą 4+ do domu. I strasznie długo zwlekałam, żeby powiedzieć mamie. Pamiętam jak o tym myślałam. A miałam zaledwie 7 lat.
Tysia o ocenach mówi mi przy okazji. I mam nadzieję, że wkładane jej od małego, że nie musi być we wszystkim najlepsza i, że powinna robić to co najbardziej lubi, przynosi pierwsze efekty. Zobaczymy, jak i co dalej.
 

wtorek, 6 listopada 2012

przemyślenia Tysi

Nie wiem jak zacząć, ale Tysia ma pewne przemyślenia o życiu, które werbalizuje w jedyny, niepowtarzalny sposób.
I tak, parę dni temu, kiedy miałam zleceń od cholery i ani siły ani czasu na aktywności lub po prostu zwykłe pobycie z sajgonkami, Tysia spojrzała na mnie rano i powiedziała:
- Jestem samotna jak mały paw.
Zdziwiona zapytałam:
- Czemu paw?
- Nie wiem. Samotna jak mały paw bez mamusi.
Smutno mi się zrobiło.

Dziś po basenie, Tysia miała gorszy dzień na bogu ducha winną Lilę. W takich sytuacjach wszystkie problemy Tychuli sprowadzają się do tego, że urodziła się jej młodsza siostra, czego nie omieszkuje Lili wytknąć. W pewnym momencie musiałam zareagować i przystopować jej zachowanie w stosunku do młodszej sajgonki. Tysia popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Czuję się jak zabity kot. Ale nie czuję jakbym była w niebie po tym zabiciu i było mi bardzo dobrze. Czuję się tak, jak kot, którego zabijają i cierpi.

To wymagało już dłuższej rozmowy.