czwartek, 9 lutego 2012

wróżka zębuszka nawaliła

Wróżka Zębuszka nawaliła, bo:
- ojciec - eSBek - zmienia pracę i jest myślami we wszystkich możliwych miejscach, tylko nie w domu,
- matka - ja - zamiast lecieć do sklepu i wspomóc Zębuszkę, przerabiałam wieczorem akta w domu przygotowując się do rozprawy.


Ale po kolei.
Wczoraj w łóżku napisałyśmy z Tysią list do Wróżki. Oczywiście, nie byłoby to konieczne, gdyby był ząbek, bo wówczas złożyłybyśmy ząb pod poduszką i Zębuszka podmieniłaby na prezent. A tak musiałyśmy wskazać opcjonalne miejsca, gdzie ząbek może się znajdować. I list tej treści zostawiłyśmy standardowo pod poduszką. Miałam go wyjąć, jak Tysia zaśnie, ale zapomniałam. I dziś rano Tysia zdziwiona wyjęła list spod poduszki...
Na szczęście marnych rodziców uratował śnieg, który w nocy obicie przykrył świat. I Lusia, kot sąsiadów, który narobił mnóstwo śladów na świeżym śniegu.
Wyglądając przez okno na poczekaniu wymyśliłam następującą historię: Wróżka Zębuszka próbowała dotrzeć do Tysi, ale nie mogła dolecieć do jej łóżka, bo skrzydełka przemarzły jej przez spadające płatki śniegu. Miała również dużo problemów z powrotem do domu. Stąd tyle śladów na śniegu. Powiedziałam Tysi, że Zębuszka na pewno spróbuje następnej nocy - ubierze się cieplutko, okryje specjalnym pyłkiem skrzydełka, założy kozaczki i doleci.
 Historia chwyciła, Tysia uwierzyła.
A Wróżka dotrze na 100%. Pomocnicy zadziałali w ciągu dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz