niedziela, 18 grudnia 2011

pomysłowość dwulata

Dziś na obiad było spaghetti. Lili nie przepada, za dużo fikuśnych warzyw. Bo to takie quasi spaghetti: mięso mielone z cebulą, brokułem, cukinią, marchewką, papryką, zieloną fasolką, kukurydzą, pieczarką i pomidorami z puszki. A do tego duużżżooo ziół: bazylia, oregano i zioła prowansalskie plus pieprz ziołowy i słodka papryka. Nie dziwię się, że Lili odmówiła jedzenia i zażądała suchego makaronu, którego zjadła tylko kilka nitek. Tysia natomiast ze smakiem wciągnęła wszystko oprócz cukinii, którą ja z kolei mogę zajadać się w każdej postaci, więc z chęcią od niej wzięłam. Po skończonym obiadku Tysia poszła do Franka zaprosić go na urodziny a Lili była strasznie nieszczęśliwa, że została sama. Powiedziałam jej, że jak makaron zniknie z talerza, to ją zaprowadzę i zostawiłam ją samą w kuchni wracając do segregacji ubrań do prania.
Po paru minutach Lili przychodzi i oznajmia mi, że już nic nie ma na talerzu.
Ja: Lili zjadłaś wszystko?
L: Nie, oddałam Lolusi.
Jedyna pociecha, że od dwulata przynajmniej można dowiedzieć się prawdy. Pięciolat z kolei konfabuluje na co dzień i od święta. Ale o tym innym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz