wtorek, 29 listopada 2011

umiłownie mamańczyków

Lili tak umiłowała mamańczyków, że przeniosła ich świat do naszego domu.
I tak: eSBek jest Pongo, ja Perditą, ona Szczęściarzem a Tysia jednym ze 101 Mamańczyków.

Wczoraj Lili cały wieczór chodziła na czworaka i szczekała w różnych tonacjach.
Tak wczuła się w swoją rolę, że jak jej zniknęłam wieczorem z oczu, zapytała eSBeka:
- Pongo! Gdzie jest moja Peldita?
A dziś rano jak wstała a eSBeka nie było już w łóżku, zapytała spoglądając na mnie:
- A gdzie się podział mój Pongo?


Tysia z kolei nie poddaje się modzie domowej i twierdzi, że jest po prostu sobą:) i w wolnej chwili tresuje Szczęściarza i Lolkę. Dziś rano rzucała im piłką kauczukową a one aportowały. Całe szczęście nic się nie roztrzaskało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz