niedziela, 13 maja 2012

Monty Python

Dziś wybraliśmy się na prawdziwą wyprawę rowerową z debiutującą w tej roli Tysią. Zdała egzamin na 6 pokonując - w lwiej części leśną 15-kilometrową trasę. Wracając, w związku z brakiem obiadu w domu, wylądowaliśmy na naleśnikach, a towarzysząca nam Lola została popilnować rowerów.
Nie wiem jakim cudem, ale sajgonki nadal roznosiła energia. My wypompowani. Tysia szalała po stole resorakiem, robiąc nim "twixy". Nie załapałam o co jej chodziło. Po jakim czasie zapakowała resoraka w chusteczkę i zapytała mnie:
- Mamo, czy tak się okrywa małe pieski?
Ja: Nie wiem. A po co?
M: Żeby czuły się bezpieczne.
Ja: Tysiu a gdzie ten piesek ma głowę?
Tysia rozjerzała się po lokalu po czym zapytała: Jaki piesek?
Ja: No ten którego zapakowałaś w chusteczkę.
M: Mamo! Przecież tam nie ma żadnego pieska! Ale Ty jesteś łatwowierna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz