czwartek, 5 stycznia 2012

jak pięciolat stał się sześciolatem?

Po prostu to nastąpiło jakieś dwadzieścia minut temu.  Minęło jak jeden dzień.

Jaki jest nasz sześciolat?
Cudny i trudny.
Kochany i kłótliwy.
Aniołek i diabełek.
Radosny i strasznie bojowniczy.
Niezmiennie krzyczący i energetyczy. Nigdy się nie męczy, ale pada spać ok. 20 i śpi do 7.

Pełen sprzeczności. Jednego dnia do rany przyłóż, drugiego rojber nie do okiełznania.

Chociaż najbardziej obrazuje naszego sześciolata sytuacja z 31 grudnia i 1 stycznia. Dzieciaki poszły spać strasznie późno. Dopiero ok. 23.30 były w łóżkach. Tysia wstała ok. 8, Igula też, usiadły w piżamkach na schodach i zaczęły rozmawiać o pralkach i pralko-suszarkach. Nie wiem skąd taki temat w pierwszy dzień Nowego Roku. Tysia "uświadomiła" Igę, że nasza pralko-suszarka pierze i suszy tylko 30 minut.
Po powrocie z Biedronkowa zrobiłam sajgonkom pierogi z jagódkami. Podczas jedzenia Tysia pyta:
- Mamo, czy masz niepotrzebne pudełko po butach.
- Chyba jest gdzieś w piwnicy.
- A masz może gumki recepturki?
- Mam.
- To potrzebuję sześć.
Tysia zamknęła się w pokoju z kartonem po butach, arkuszem tektury i gumkami recepturkami. Z tych trzech przedmiotów zrobiła gitarę, którą pomalowała farbami. Prawdziwa sztuka.

I tak wygląda każdy dzień. Tysia tworzy, wycina, skleja, maluje, ozdabia. Od rana jeszcze w piżamach, i zaraz po przyjściu z zerówki. Jej "dzieła" zalegają w każdym zakątku naszego mieszkania. Wyjątkowo pracowita dziewczyna. Oprócz tego bawi się figurkami nadając im różne role. Oczywiście na tapecie są Petshopy. Ponad wszystko kocha układać puzzle i słuchać książek. W oka mgnieniu przenosi się w świat bohaterów czytanych przez nas lub słuchanych z wieży utworów. Uwielbia kolor czerwony i swoją sunię Lolę. Przepada za szaleństwami z Frankiem i nie słucha tego co do niej mówię, albo nie słyszy, bo myślami jest w swoim wyimaginowanym świecie. Podczas akademii zerówkowych ziewa i ze znudzeniem ogląda sufit, mając w głębokim poważaniu to, czy jej występ spodoba się rodzicom czy nie.    

I za to wszystko kocham naszą Tysię. Choć wiem, że szalałabym za nią także wówczas, gdyby była zupełnie inna. Bo to jest mój własny sześciolat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz