Lili tak umiłowała mamańczyków, że przeniosła ich świat do naszego domu.
I tak: eSBek jest Pongo, ja Perditą, ona Szczęściarzem a Tysia jednym ze 101 Mamańczyków.
Wczoraj Lili cały wieczór chodziła na czworaka i szczekała w różnych tonacjach.
Tak wczuła się w swoją rolę, że jak jej zniknęłam wieczorem z oczu, zapytała eSBeka:
- Pongo! Gdzie jest moja Peldita?
A dziś rano jak wstała a eSBeka nie było już w łóżku, zapytała spoglądając na mnie:
- A gdzie się podział mój Pongo?
Tysia z kolei nie poddaje się modzie domowej i twierdzi, że jest po prostu sobą:) i w wolnej chwili tresuje Szczęściarza i Lolkę. Dziś rano rzucała im piłką kauczukową a one aportowały. Całe szczęście nic się nie roztrzaskało.
wtorek, 29 listopada 2011
niedziela, 27 listopada 2011
nowomowa II
Formy czasownika w wydaniu Lili:
- Babcia UCIEKŁ!!!
- Tata ZABRAŁA mamusi szcioteckę do ziębów!
- Mama! POKROICIE mi placuszka?
- Babcia UCIEKŁ!!!
- Tata ZABRAŁA mamusi szcioteckę do ziębów!
- Mama! POKROICIE mi placuszka?
szał
Niedzielny poranek. Sajgonki u szczytu swych możliwości. W domu wrzawa, krzyk, szaleństwo. My w łóżku, po andrzejkowych wariacjach nie słyszymy własnych myśli.
Tymczasem w kuchni Babcia robi placki z jabłkami robotem mieszając ciasto.
Nagle Lili wpada do kuchni i krzyczy:
- Babcia!!! Ciszej!
Na co Babcia:
- Ty głośniej gadasz, niż ten robot chodzi!
Tymczasem w kuchni Babcia robi placki z jabłkami robotem mieszając ciasto.
Nagle Lili wpada do kuchni i krzyczy:
- Babcia!!! Ciszej!
Na co Babcia:
- Ty głośniej gadasz, niż ten robot chodzi!
sobota, 26 listopada 2011
mamba i lizacek
Lili przypatruje się eSBekowi, który jest w granatowej koszulce z wyhaftowanym srebrnym smokiem
L: Boję się tego śmoka! Boję się, zie mnie zje!
S: Nie bój się Lili. Może dasz mu coś innego do zjedzenia?
L: Na pewnio nie mambe i liziaćka!
L: Boję się tego śmoka! Boję się, zie mnie zje!
S: Nie bój się Lili. Może dasz mu coś innego do zjedzenia?
L: Na pewnio nie mambe i liziaćka!
środa, 23 listopada 2011
O Matko!
Lili uwielbia książki. Leżą w każdym miejscu naszego domu. Z Lidzią czytają je non stop, a po przyjściu z pracy również rodzice maltretowani są o "przecitanie siązeczki". Najukochańszą obecnie książką naszego dwulata są "Mamańczyki", czyli 101 dalmatyńczyków.
Wczoraj rano Lili przynosi książkę do łóżka i prosi mnie o przeczytanie.
Otwiera ją na pierwszej stronie i z przerażeniem stwierdza.
L: O Matko!!! Ktoś poglezdał siążeczkę!
Ja: No, nieładnie. Ciekawe kto?
L: O Matko!!! Chiba ja!!!
Wczoraj rano Lili przynosi książkę do łóżka i prosi mnie o przeczytanie.
Otwiera ją na pierwszej stronie i z przerażeniem stwierdza.
L: O Matko!!! Ktoś poglezdał siążeczkę!
Ja: No, nieładnie. Ciekawe kto?
L: O Matko!!! Chiba ja!!!
niedziela, 20 listopada 2011
miernik jakości kina według bardzo młodego pokolenia
Byłyśmy dziś z Tysią w drugim CC w naszym mieście.
Pozytyw, który ja zauważam: 10 min piechotą od naszego domu.
Po seansie "Mniam", pytam Tysię o wrażenia.
M: No, film fajny. Najbaldziej podobały mi się kulczaki. No i kino fajne. No i wiesz, pielwszy laz na seansie nie spociła mi się pupa jak siedziałam! Zawsze mi się pociła!!!
Pozytyw, który ja zauważam: 10 min piechotą od naszego domu.
Po seansie "Mniam", pytam Tysię o wrażenia.
M: No, film fajny. Najbaldziej podobały mi się kulczaki. No i kino fajne. No i wiesz, pielwszy laz na seansie nie spociła mi się pupa jak siedziałam! Zawsze mi się pociła!!!
sobota, 19 listopada 2011
bajki grajki
Właśnie Tysia włączyła "Króla Bula". To z dziesiąty raz dzisiaj. "Zatrze" tą bajkę muzyczną o władcy cierpiącego z powodu bólu zęba.
Od rana leci:
"Zwariuję i stanę na głowie,
Zjem berło i zacznę kicać"
Ja też zwariuję... i zęby zaczną mnie boleć.
W wakacje Tysia słuchała tak "Robinsona Cruzoe". Wyszkoliła w ten sposób z bohaterów Lilę, która zadała swojemu przyszywanemu dziadkowi pytanie:
- Źniasz Robinsona?
Dziadek popatrzył na dwulata z wielkim zdziwieniem, na co Lila:
- Nio, tego od Piętaśka!
Od rana leci:
"Zwariuję i stanę na głowie,
Zjem berło i zacznę kicać"
Ja też zwariuję... i zęby zaczną mnie boleć.
W wakacje Tysia słuchała tak "Robinsona Cruzoe". Wyszkoliła w ten sposób z bohaterów Lilę, która zadała swojemu przyszywanemu dziadkowi pytanie:
- Źniasz Robinsona?
Dziadek popatrzył na dwulata z wielkim zdziwieniem, na co Lila:
- Nio, tego od Piętaśka!
rodzinne kaszelkowanie
eSBek kaszle w kuchni.
L: Ojej! Masz kaszelek! Powiem mamie!
Lili przybiega do mnie do sypialni i mówi:
- Mamo! Tata kaszeluje! Dasz mu tabletkę?
Ja też odkaszlnęłam.
Lili przerażona: O Matko! Mama teś ma kaszel!
No Tysia też kaszle o poranku i Lili, bo ma zapalenie oskrzeli.
L: Ojej! Masz kaszelek! Powiem mamie!
Lili przybiega do mnie do sypialni i mówi:
- Mamo! Tata kaszeluje! Dasz mu tabletkę?
Ja też odkaszlnęłam.
Lili przerażona: O Matko! Mama teś ma kaszel!
No Tysia też kaszle o poranku i Lili, bo ma zapalenie oskrzeli.
całowanie
Nie mogę powstrzymać się przed całowaniem własnych dzieci.
Obcałowuję je zawsze, kiedy znajdują się w moim zasięgu.
Parę dni temu poszłam sprawdzić, czy śpiące sajgonki są przykryte kołdrami.
Lili oczywiście pokonała całe łóżko przemieszczając się na drugi koniec materaca a jednocześnie głowę wystawiając poza ramę łóżka. Podniosłam ją i przełożyłam na poduszkę. Oczywiście się do niej przytuliłam i zaczęłam buziakować w nosek, czółko, pultynki...
nagle Lili otwiera jedno oko i mówi: Mama! Nie całowaj mnie!
Obcałowuję je zawsze, kiedy znajdują się w moim zasięgu.
Parę dni temu poszłam sprawdzić, czy śpiące sajgonki są przykryte kołdrami.
Lili oczywiście pokonała całe łóżko przemieszczając się na drugi koniec materaca a jednocześnie głowę wystawiając poza ramę łóżka. Podniosłam ją i przełożyłam na poduszkę. Oczywiście się do niej przytuliłam i zaczęłam buziakować w nosek, czółko, pultynki...
nagle Lili otwiera jedno oko i mówi: Mama! Nie całowaj mnie!
poniedziałek, 14 listopada 2011
pomysłowy Dobromir
Wczoraj wieczorem nie miałam pomysłu na kolację dla sajgonek.
Pokazując bułkę pięciolatowi zapytałam:
- Tysia, co mam z niej zrobić?
Tysia bez głębszego zastanowienia:
- Pacynkę!
Pokazując bułkę pięciolatowi zapytałam:
- Tysia, co mam z niej zrobić?
Tysia bez głębszego zastanowienia:
- Pacynkę!
sobota, 12 listopada 2011
nowomowa
Leżymy z chorymi sajgonkami w łóżku.
Lili przypominała sobie zdarzenie sprzed paru tygodni i mówi do eSBeka:
L: Pokułam się taptusiem!
S, do którego chwilę wcześniej się przytulała: Tatusiem?
L: Nie, taptusiem!
Ja idę z pomocą: Lili tatuś pokłuł Cię brodą?
L: Nie! Taptuś!
S, dał za wygraną: Ok, och ten taptuś!
L: Nie taptuś! TAPTUŚ!!!
Mnie nagle olśniło: Lili pokłułaś się kaktusem, tak?
L: Tak, kaptusiem!
Lili przypominała sobie zdarzenie sprzed paru tygodni i mówi do eSBeka:
L: Pokułam się taptusiem!
S, do którego chwilę wcześniej się przytulała: Tatusiem?
L: Nie, taptusiem!
Ja idę z pomocą: Lili tatuś pokłuł Cię brodą?
L: Nie! Taptuś!
S, dał za wygraną: Ok, och ten taptuś!
L: Nie taptuś! TAPTUŚ!!!
Mnie nagle olśniło: Lili pokłułaś się kaktusem, tak?
L: Tak, kaptusiem!
piątek, 11 listopada 2011
Dzień Niepodległości
... dniem podległości chorobie.
Zgodnie z przewidywaniami, Tysia na końcówce choroby, Lili drugi dzień zmagań. Do mnie też coś się przyczepiło i nie wiem czy nie sprzedałam sajgonkom kataru, bo dziś nadzwyczajnie ciągają nosami. Wydaje się, że kolejne noce będą nieprzespane. Ech, ten listopad. Choć w tym roku lipcopad też za szczęśliwy nie był. Niekończąca się historia.
Zgodnie z przewidywaniami, Tysia na końcówce choroby, Lili drugi dzień zmagań. Do mnie też coś się przyczepiło i nie wiem czy nie sprzedałam sajgonkom kataru, bo dziś nadzwyczajnie ciągają nosami. Wydaje się, że kolejne noce będą nieprzespane. Ech, ten listopad. Choć w tym roku lipcopad też za szczęśliwy nie był. Niekończąca się historia.
wtorek, 8 listopada 2011
niniejszym ogłaszam....
...sezon jesienno-zimowy czyt. temperaturowo-infekcyjny, za otwarty.
Dziś w nocy Tysia dostała temperatury 39,6. Za trzy dni pewnie Lili.
Dziś w nocy Tysia dostała temperatury 39,6. Za trzy dni pewnie Lili.
poniedziałek, 7 listopada 2011
karate eMki
piątek, 4 listopada 2011
kąpiel sajgonek
Sajgonki są w wannie. My poza łazienką.
Nagle Tysia krzyczy:
Mamo!!!! Lili uderzyła mnie w głowę!!! W mózg!!!!!
Nagle Tysia krzyczy:
Mamo!!!! Lili uderzyła mnie w głowę!!! W mózg!!!!!
czwartek, 3 listopada 2011
dzień słodyczy
Wracam wczoraj styrana do domu i słyszę:
- To niesplawiedliwe!!!! Lili ma mniej zębów i wolniej je słodycze!!!!
Wykrzykująca to Tysia pobiegła z płaczem do pokoju.
A chodzi o to, że ...
...sajgonki mają jeden dzień słodyczy w tygodniu. Jest to środa, w którą każda z nich dostaje miskę słodyczy, którymi może objadać się do woli. Pozostałe dni są free of sweets.
Styl jedzenia Tysi jest na wariata, wpycha wszystko do buzi i kończy dopiero wówczas, gdy już nic nie ma w miseczce. Lili natomiast przyjęła zupełnie inną metodę, delektuje się poszczególnymi cząstkami czekolady, powoli liże lizaka oraz skubie ciasteczka. Prowadzi to do sytuacji, w której Lili posiada prawie cały zestaw słodyczy, a jednocześnie równie duży znajduje się już w brzuchu Tysi. I wczoraj za ten stan rzeczy odpowiedzialna była ilość zębów każdej z sajgonek.
- To niesplawiedliwe!!!! Lili ma mniej zębów i wolniej je słodycze!!!!
Wykrzykująca to Tysia pobiegła z płaczem do pokoju.
A chodzi o to, że ...
...sajgonki mają jeden dzień słodyczy w tygodniu. Jest to środa, w którą każda z nich dostaje miskę słodyczy, którymi może objadać się do woli. Pozostałe dni są free of sweets.
Styl jedzenia Tysi jest na wariata, wpycha wszystko do buzi i kończy dopiero wówczas, gdy już nic nie ma w miseczce. Lili natomiast przyjęła zupełnie inną metodę, delektuje się poszczególnymi cząstkami czekolady, powoli liże lizaka oraz skubie ciasteczka. Prowadzi to do sytuacji, w której Lili posiada prawie cały zestaw słodyczy, a jednocześnie równie duży znajduje się już w brzuchu Tysi. I wczoraj za ten stan rzeczy odpowiedzialna była ilość zębów każdej z sajgonek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)