piątek, 28 grudnia 2012

relaks matki

Chciałabym zburzyć wszelkie mity, że matka jest jak cyborg i odpoczynku nie potrzebuje. Potrzebuje i to niejednokrotnie więcej niż nie-matka.
Dziś siedząc w biurze pomyślałam sobie, że jestem tak zmęczona, że mogę to porównać jedynie ze stanem po porodzie i kilku nieprzespanych (bo karmienie)  nocach. Ok. 15 pojechałam po sajgonki do szkoły a z nimi do Manekina na naleśniki. Po naleśnikach do domu, w którym "padłam". Przyjechał eSBek i - po odwołaniu wieczornego spotkania z przyjaciółką przy winie, na które umówiłam się bardzo spontanicznie dziś rano - stwierdziłam, że wejdę do wanny, żeby trochę odpocząć. Po dwóch minutach, weszła Lili krzycząc, że chce kupę. Podczas produkcji kupy bawiła się samochodem i bombką. Samochód spadł, poprosiła mnie o podniesienie. Wyszłam z wanny i podniosłam. Po paru minutach wrzasnęła: Już!!! Zawołam eSBeka, żeby pomógł Lili. Przyszedł, pomógł  i wyszedł - po skarpetki, bo Lili zdjęła rajstopki i postanowiła założyć same getry i baleriny. Wrócił ze skarpetkami i założył je. Ja cały czas w wannie. Jak wyszli, odetchnęłam i na nowo zaczęłam relaks. Zanurzyłam się cała w wodzie i nagle usłyszałam płacz Tysi, która wpadła do łazienki. Wynurzyłam się i zapytałam o co chodzi. eSBek nie pozwolił Tysi, aby dłużej obok niej na sofie leżała Lola. Za Tysią wpadł do łazienki eSBek, który zaczął jej tłumaczyć, że Lola nie może leżeć na sofie. Tysia zaczęła jeszcze głośniej płakać. W tym czasie do łazienki weszła również Lili. Zapytałam, czy oni wszyscy muszą akurat tu i teraz załatwiać wszystkie domowe problemy. Usłyszałam od eSBeka, że sama nawarzyłam piwa, bo zgodziłam się na leżenie Loli na sofie. Wyrzuciłam ich wszystkich z łazienki. Tysię z płaczem, Lili bez, a eSBka nie narzekającego. Po chwili pod drzwiami zaczął miauczeć Biszkopt.
Relaks matki skończył się zanim jeszcze się rzeczywiście zaczął.


1 komentarz: