poniedziałek, 29 października 2012

pink

Różowy to ukochany kolor młodszej sajgonki i kolor, którego nie trawi w żadnym wydaniu starsza sajgonka. Cóż, kto powiedział, że dzieci z dwojga tych samych rodziców muszą być do siebie podobne. Nasze tylko w wariactwie są idenyczne, każda inna kwestia bardzo je różni.
Lili przyszła do mnie w sobotę i mówi:
- Mamo, kup mi róziowy czepek i róziowy strój kąpielowy.
Ja: Lili, ale przecież masz różowy strój z dwiema czarnymi wisienkami.
L: Mamo, ale ja chcę cały różowy, bez wisienek!

Przy niedzielym śniadaniu Lili pyta eSBeka:
L: Tato, kupisz mi telefon?
S: Ale dlaczego ja?
Ja: Prawdopodomnie dlatego, że znasz się najlepiej na telefonach.
S: Dobrze Lili, jaki mam Ci kupić? Samartfona, czy jakiś inny?
L: Róziowy!
Na co Tysia: Ja chcę samrtfona, kolorystyka w sumie nie ma znaczenia.

Dziś rano z kolei Lili pyta:
Rodzice kupicie mi papugę?
Ja: Prawdziwą?
L: Tak! Taką róziową! Co będzie gadała! I rano będzie mówiła: Lili wstań! Lili umyj zęby! Lili ubierz się!

Nasza różowa sajgonka jest piekielnie inteligentym trzylatem. Musi być. Tysia ćwiczy ją codziennie i na wszystkie sposoby. Wczoraj w samochodzie z uporem manaiaka przepytwała Lili z kolorów po angielsku. W ten sposób Lili zna już wszystkie podstawowe kolory w tym języku, ale i tak najukochańszym pozostaje pink;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz