środa, 10 października 2012

eSBek - negocjator

eSBek od wtorku siedzi w Warszawie. Właściwie to od poniedziałku, ale w poniedziałek wieczorem wrócił do domu, żeby wyjechać we wtorek rano. Dziś miał wrócić, ale musiałby znów jutro pojechać więc uzgodniliśmy, że zostanie. A zostanie do piątku. Sajgonki nastawiły się, że jednak dziś wieczorem ojciec będzie, więc przy podwieczorku, chwilę po rozmowie tel z eSBekiem, mówię:
- Dziewczyny, tata jednak nie wróci dziś do domu.
L: Dlaczego?!?
Ja: Bo negocjuje ważną umowę.
T: A słyszałam! I zarobi dla nas milion dolarów!

Chciałabym, żeby moje starsze dziecko było prorokiem. Wówczas nie cierpielibyśmy na chroniczny brak czasu i pracowalibyśmy jedynie dla przyjemności. A może i w ogóle. Marzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz