Nie wiem jak zacząć, ale Tysia ma pewne przemyślenia o życiu, które werbalizuje w jedyny, niepowtarzalny sposób.
I tak, parę dni temu, kiedy miałam zleceń od cholery i ani siły ani czasu na aktywności lub po prostu zwykłe pobycie z sajgonkami, Tysia spojrzała na mnie rano i powiedziała:
- Jestem samotna jak mały paw.
Zdziwiona zapytałam:
- Czemu paw?
- Nie wiem. Samotna jak mały paw bez mamusi.
Smutno mi się zrobiło.
Dziś po basenie, Tysia miała gorszy dzień na bogu ducha winną Lilę. W takich sytuacjach wszystkie problemy Tychuli sprowadzają się do tego, że urodziła się jej młodsza siostra, czego nie omieszkuje Lili wytknąć. W pewnym momencie musiałam zareagować i przystopować jej zachowanie w stosunku do młodszej sajgonki. Tysia popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Czuję się jak zabity kot. Ale nie czuję jakbym była w niebie po tym zabiciu i było mi bardzo dobrze. Czuję się tak, jak kot, którego zabijają i cierpi.
To wymagało już dłuższej rozmowy.
Jesteś wyrodną Matką!
OdpowiedzUsuńPiszę to ja również Wyrodna Matka!
Załóżmy Klub Odwykowy dla Wyrodnych Matek. Mogę być Matką Założycielką. Albo Ty, tu już jakieś fundacje i stowarzyszenia zakładałaś. Ja będę zastępcą.
OdpowiedzUsuńA tak serio: to jestem jednym wielkim wyrzutem sumienia i mam wielkiego kaca moralnego.