poniedziałek, 23 lipca 2012

szkolny tornister

Pojechałyśmy z Tysią rowerami do galerii handlowej po taśmę klejącą, bo robiły z Lili jakiegoś magicznego psa z tektury wypchanego watą i nie mogły skleić nóg zwykłym klejem, a wróciłyśmy z tornistrem szkolnym, bo nas zauroczył tym, że:
1. nie jest słodko różowy
2. jest granatowo-beżowy,
3 i z koniem - głową konia na wierzchniej klapie.
Jest naprawdę nieprzeciętny, a po tym co zobaczyłam w internecie i w sklepach, jest jedyny jaki mogłyśmy nabyć. Tysia nie potrzebowała dużo czasu, żeby mnie namówić na kupno tornistra. A potem dumnie wróciła do domu rowerem z tornistrem na plecach. Obecnie każdy kto nas odwiedzi, musi uważnie obejrzeć plecak Tysi, która go z radością prezentuje.

Dla mnie znaczenie ma jeszcze to, że tornister jest dobrze wyprofilowany, uszyty z oddychającego materiału przy plecach, ma mnóstwo funkcyjnych kieszonek i jedną z materiału termoizolacyjnego na śniadaniówkę. Ufff, z takim plecakiem to na wyprawę na biegun północy, a nie do szkoły. A radości przy tym multum.
 

1 komentarz: