Pracujemy z Tysią w jednym pokoju. Ja układam pytania do świadków na
jutrzejszą rozprawę, Tysia odrabia zadania domowe. Coś jej przestało
iść. Wściekła nagle mówi: Zapytaj tych swoich świadków dlaczego szkoła jest taka
głupia!? Po czym odwraca się na krześle w stronę biurka i mruczy:
O Matko... I trzeba tak się męczyć aż do gimnazjum.
Hmm, nie skomentowałam. Mam nadzieję, że nie rozumie, że gimnazjum to nie koniec jej edukacji. Albo... ja nie jestem tego jeszcze świadoma.
Lila: żeby mogła pomalować sobie paznokcie prawdziwym lakierem, żeby miała prawdziwe lusterko, żeby miała chuda Moro Kadenzę.
Dzieci tych samych rodziców, wychowywane w bardzo podobny sposób. Niech nikt mi nie mówi, że dziecko rodzi się carte blanche.