Lila lubi kopytka z cukrem. Mama - jak przyjechała na dzień Babci - zrobiła
kopytka. Lila przychodzi do mnie i pyta: Mamo, mogę zjeść kopytka z białą
śmiercią?
poniedziałek, 26 stycznia 2015
poniedziałek, 19 stycznia 2015
osiąganie celów
Dziś rano starsza sajgonka, po tym jak nie mogła ręcznie wycisnąć pasty, polożyła tubkę na stołeczek młodszej i skoczyła na nią. Pasta była wszędzie. Zastanawiałam się przez chwilę, gdzie w tym czasie była szczoteczka.
Dziś wieczorem z kolei po tym jak wróciłyśmy z łyżew, Tyśka chciała zjeść upieczoną wczoraj czekoladową muffinkę. Po tym jak się sprzeciwiłam i zaproponowałam kanapkę, eSBek wpadł na następujący pomysł. Powiedział Tysi, że dostanie muffinkę jak przetłumaczy 25 wyrazów z polskiego na angielski i je właściwie przeliteruje. Tyśka podjęła rękawicę. Przelierowała bezbłędnie! Dostała muffinkę, po czym spojrzała na eSBeka i zapytała: "A co mam zrobić, żeby dostać szklankę zimnego mleka?". :-D
Dziś wieczorem z kolei po tym jak wróciłyśmy z łyżew, Tyśka chciała zjeść upieczoną wczoraj czekoladową muffinkę. Po tym jak się sprzeciwiłam i zaproponowałam kanapkę, eSBek wpadł na następujący pomysł. Powiedział Tysi, że dostanie muffinkę jak przetłumaczy 25 wyrazów z polskiego na angielski i je właściwie przeliteruje. Tyśka podjęła rękawicę. Przelierowała bezbłędnie! Dostała muffinkę, po czym spojrzała na eSBeka i zapytała: "A co mam zrobić, żeby dostać szklankę zimnego mleka?". :-D
środa, 7 stycznia 2015
mały człowiek po dziewięciu latach...
...jest fajnym 142 centymetrowym człowiekiem. Tysia z okazji swoich urodzin zabrała Lili do Smyka i kupiła jej jaszczurkę. Prosząc mnie o pójście do sklepu, powiedziała, że ona dostała trzy prezenty i w sumie gdyby była na miejscu Lili to byłoby jej smutno.
Jest mądra przy całym swoim nieokrzesaniu i fircykowatości. Szalona bez umiaru, a jednocześnie wnikliwie analizująca świat. Wczoraj zdarzyła się bardzo smutna sytuacja. Babcia S. umarła. Tysia na tę wiadomość rozpłakała się a następnie zapytała z nieukrywanym strachem, czy S. jest już najstarszy w jego rodzinie.
I jest gadułą, która z rozbrającą szczerością przedstawia fakty.
Dziś poszłyśmy odebrać Lili z baletu. Tysia wcinała drożdżówkę. Przysiadła się mama koleżanki Lili z przedszkola i mówi do Tysi: Ale masz apetyt.
T: Mam, bo jestem głodna. Mama zapomniała dziś dać mi drugie śniadanie. A dodatkowo był niedobry obiad. Wiec od siódmej praktycznie nic nie jadłam. Tylko talerz zupy (wszystko prawda).
Pani: Acha... ale zaraz wrócisz do domu i na pewno dostaniesz obiad.
T: Nie dostanę. Mama nie gotuje obiadów. Tylko w weekendy mam obiad w domu.
Pani popatrzyła na mnie. Ja milczę, bo to prawda. Po czym Pani grzecznie zmienia temat i mówi do Tysi: Pewnie dziś było trudno wstać, co?
T: Nie, dziś ok. Bo mama wczoraj wszystko zaplanowała. Spakowałam się wczoraj, przygotowałam z Lili ubrania na dziś, wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko i zjadłyśmy śniadanie...
W tym momencie poczułam, że rosnę. Po czym usłyszałam, jak Tysia kontynuuje: Dziś było wyjątkowo. Bo zawsze co rano jest na wariackich papierach....
Dobrze, że Lili właśnie kończyła lekcje.
Jest mądra przy całym swoim nieokrzesaniu i fircykowatości. Szalona bez umiaru, a jednocześnie wnikliwie analizująca świat. Wczoraj zdarzyła się bardzo smutna sytuacja. Babcia S. umarła. Tysia na tę wiadomość rozpłakała się a następnie zapytała z nieukrywanym strachem, czy S. jest już najstarszy w jego rodzinie.
I jest gadułą, która z rozbrającą szczerością przedstawia fakty.
Dziś poszłyśmy odebrać Lili z baletu. Tysia wcinała drożdżówkę. Przysiadła się mama koleżanki Lili z przedszkola i mówi do Tysi: Ale masz apetyt.
T: Mam, bo jestem głodna. Mama zapomniała dziś dać mi drugie śniadanie. A dodatkowo był niedobry obiad. Wiec od siódmej praktycznie nic nie jadłam. Tylko talerz zupy (wszystko prawda).
Pani: Acha... ale zaraz wrócisz do domu i na pewno dostaniesz obiad.
T: Nie dostanę. Mama nie gotuje obiadów. Tylko w weekendy mam obiad w domu.
Pani popatrzyła na mnie. Ja milczę, bo to prawda. Po czym Pani grzecznie zmienia temat i mówi do Tysi: Pewnie dziś było trudno wstać, co?
T: Nie, dziś ok. Bo mama wczoraj wszystko zaplanowała. Spakowałam się wczoraj, przygotowałam z Lili ubrania na dziś, wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko i zjadłyśmy śniadanie...
W tym momencie poczułam, że rosnę. Po czym usłyszałam, jak Tysia kontynuuje: Dziś było wyjątkowo. Bo zawsze co rano jest na wariackich papierach....
Dobrze, że Lili właśnie kończyła lekcje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)